niedziela, 2 listopada 2014

17 . Uderzenie piłki może być dobrym znakiem... podobno.

Ally stała jak wryta na lotnisku, nie potrafiła dopuścić do siebie tej myśli, że musi na jakiś czas pożegnać się z Niall'em. Będzie za nim bardzo tęsknić, ale przecież nie rozstają się na zawsze. To tylko kilka tygodni, może nawet mniej. Chłopaki często mają koncerty w Stanach.
- Ally, wszystko okej?- blondyn spojrzał na swoją dziewczynę z troską w oczach.
- Po prostu... będę tęsknić.- jęknęła smutno.
- Szybko zleci, ani się nie zdążysz obejrzeć, a znowu będę w Miami.- uśmiechnął się radośnie.- ej, rozchmurz się! To rozkaz.- zaśmiał się delikatnie.- a może przylecisz do mnie, do Londynu? Co ty na to?
- Nie mogę, nie mam czasu. Sklep, szkoła i Austin. Wygląda na to, że znowu jestem jego tekściarką. 
- Na pewno zgodzi się, żebyś poleciała na jakiś czas do Londynu.
- Tak myślisz? Porozmawiam z nim.- westchnęła, a Niall mocno ją przytulił. Była dla niego teraz najważniejsza. Harry patrzył z zazdrością na przyjaciół. Żałował, że on nie ma takiej opcji jak przytulenie Rocky.
- Okej, kończcie te dramaty. Mamy samolot za kilka minut.- pospieszył ich Loczek. Nagle na lotnisko wparowała Rocky, pokazała ochroniarzom zespołu swoją legitymację i przystanęła obok chłopaków.- Rocky? Co ty tutaj robisz?- zdziwił się, ale na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Stwierdziłam, iż fakt, że jesteś teraz moim wrogiem publicznym numer jeden, nie zmienia faktu, że chłopaki to moi dobrzy kumple. Chcę się z nimi pożegnać.- stwierdziła pewnym siebie tonem.
- Oooo... jednak jesteś słodka.- Lou podszedł do niej i zaczął ją ściskać.
- Dobra starczy.- zaśmiała się. Harry patrzył z boku na całą scenę, czuł się jak jakiś wyrzutek społeczeństwa, jak najgorszy potwór. Dobijający był fakt, że on tak na prawdę nic złego nie zrobił. To jakaś paranoja. Nigdy nie miał nawet w zamiarze skrzywdzenia Rocky...








- Austin skarbie, otwórz drzwi. Chyba ktoś dzwonił.- Austin powoli wstał z kanapy i ruszył do drzwi. Zerknął w lustro i poprawił włosy na wypadek, gdyby w drzwiach miała stanąć Ally, albo Angelina Jolie. Lekkim ruchem pociągnął za klamkę, a jego oczom ukazał się... Dez!?
- No wreszcie! Ile można czekać, co ty sobie wyobrażasz, że ja mam cały dzień, żeby tu stać? Właściwie mógłbym. No chodź tu słodziaku!- rzucił się na Austina i zaczął go mocno tulić. Blondyn nie wiedział co powiedzieć, co zrobić. Był w totalnym szoku. Dez był jego przyjacielem, wyjechał trzy miesiące temu do wujka, który był słynnym reżyserem. Miał to być swego rodzaju staż. Austin strasznie za nim tęsknił, byli jak bracia, nawet Harry nie był mu, aż tak bliski.
- Dez! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu przyjechałeś.- stwierdził uradowany.
- No, ja też właściwie cieszę się na twój widok, chociaż zaniedbałeś się. Widziałeś swoje włosy? Powiem  jedno... m-a-s-a-k-r-a.- Aus zaśmiał się z uwagi przyjaciela.
- Wejdź, mam ci tyle do opowiedzenia.
- Nie będziemy siedzieć. Chodźmy do parku obok plaży.- zarządził pewnym siebie tonem.
- Budka z hot-dogami?
- Znasz mnie na wylot!
W drodze do parku wstąpili jeszcze na frytki i lody, no i może na jeszcze kilka innych przysmaków. Dez stwierdził, że nigdzie nie ma tak dobrego jedzenia jak w Miami. Gdy w końcu dotarli do parku kupili jeszcze dwa duże hot-dogi i usiedli przy stoliku w parku, aby móc je w spokoju skonsumować. Austin był pewłen podziwu dla siebie od dawna tyle nie zjadł, już zapomniał jak wyglądał każdy dzień z Dez'em. Jedli bez opamiętania, wymyślali dziwne zajęcia, nagrywali filmiki, a potem znowu szukali jedzenia. Stare dobre czasy. Brakowało mu Dez'a i tego beztroskiego życia.
- Okej, a teraz mi powiedz co się działo pod moją nieobecność?- zapytał z ciekawością.
- Moja kariera nabrała tempa, ale to chyba wiesz... amm, co by tu jeszcze...- zaczął się zastanawiać nad odpowiedzią. O czym właściwie powiedzieć? O tym jak zniszczył przyjaźń z Ally i próbuje ją odnowić, a może o wypadku Bridgit? Jest jeszcze sprawa z Maią, związek Rocky i Harry'ego, no i nowy związek Ally z Niall'em. Nazbierało się tego trochę przez trzy miesiące.
- Phi, twoja kariera. Muszę ci pomóc z teledyskami, są okropne.- stwierdził.
- Nie przesadzaj.- zaśmiał się Aus.
- Jesteś jakiś dziwny... smętny... coś się stało?- Dez nie wytrzymał i zadał pytanie, które było w jego głowie od pierwszej chwili rozmowy z Austin'em. Jego przyjaciel był jakiś taki nieswój. Chłopak, który był pełen życia i miał sto pomysłów na minutę, nagle zgasł. Przytakiwał, albo odpowiadał bez emocji, a uśmiech na jego twarzy był tak sztuczny, że mógł liczyć na Złotą Malinę właściwie we wszystkich kategoriach.
- Zepsułem przyjaźń z Ally, chodziłem jak pewnie wiesz z gazet z Maią, a Brid miała wypadek. To tak w skró-- Austin nie zdążył skończyć, bo piłka do football'u amerykańskiego uderzyła go z wielką siłą w szyję.- Au!- chłopak zawył z bólu. W tym samym momencie podbiegła do niego jakaś dziewczyna.
- Wybacz! Najmocniej cię przepraszam, bardzo boli?- Aus podniósł głowę i zobaczył uroczą blondynkę w swoim wieku, miała słodkie kocie spojrzenie, był wściekły za ból jaki mu zadała, ale nie potrafił na nią krzyczeć. Nie można krzyczeć na tak piękne stworzonko.
- Nie coś ty, ja nie wiem co to ból.- chłopak usiadł prosto i podparł głowę ręką. Uśmiechnął się czarująco do nowej znajomej.
- Jestem Vivienne, a wy?- spojrzała na Austina z zainteresowaniem, po czym przeniosła wzrok na Dez'a.- hej, zaraz zaraz czy to nie ty jesteś tym piosenkarzem... em...Justin?
- Austin.- obdarzył ją flirciarskim uśmiechem.- Austin Moon.
- A ja jestem reżyserem jego teledysków. Dez Wade.- wyciągnął z kieszeni pogiętą wizytówkę i wręczył ją dziewczynie. Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Dzięki. Okej, jeszcze raz bardzo przepraszam za tą piłkę. Muszę już iść, mój brat na mnie czeka.
- Czekaj, czekaj... nie możesz tak po prostu odejść. Dasz się zaprosić w ramach rekompensaty na mały mecz? Jeden na jednego, jutro?- popatrzył na nią w ujmujący sposób. Stwierdził, że trzeba działać, kiedy na twojej drodze pojawia się taka dziewczyna. To tylko mały mecz, a nie oświadczyny, no i jeszcze jedno zawsze miał słabość do blondynek, dlatego ciekawym było, że jego serce skradła nie blondynka, a brunetka... właściwie to nawet dwie. Pojawienie się Vivienne musi być jakimś znakiem, żeby rozprawić się z przeszłością, Ally jest z Niall'em klamka zapadła. Nie może całe życie tego rozpamiętywać, wzdychać na jej widok, no i czuć tego wszystkiego, tej radości z przebywania z nią, tych motyli w brzuchu, tej ochoty by ją przytulić, pocałować... Nie może. Trzeba iść dalej, a następnym kierunkiem były nowe znajomości.
- Właściwie czemu nie... jutro o 16 w tym samym miejscu.- zmierzyła go wdzięcznym wzrokiem i odeszła. Chłopak nie potrafił oderwać od niej wzroku. Poruszała się z gracją i delikatnością.
- Austin? Aus?- Dez zaczął machać dłonią przed oczami.- Austin Monica ziemia!
- Cichooo! Tylko nie Monica. Właśnie patrzysz na chłopaka, który idzie na randkę z blond aniołem!- krzyknął uradowany.
- Miała brzydkie uszy, jakieś takie małe. Nie w moim typie.- chłopak pokręcił nosem w wyrazie grymasu, ale Aus był oczarowany. Wiedział, że to dobry znak, może wszystko powoli zacznie się układać... Miał znowu przy sobie najlepszego kumpla, dobry kontakt z innymi przyjaciółmi, a terapia Brid na prawdę przynosiła jakieś skutki, no i Ally... mógł jej tylko życzyć wszystkiego co najlepsze i zapomnieć. Teraz może być już tylko lepiej...












1 komentarz:

Unknown pisze...

Znowu jakaś dziewczyna???/
Ja chcę Auslly