sobota, 1 listopada 2014

16 . Przyzwyczaj się.

Wszystkie rzeczy powoli zaczęły gromadzić się w walizkach, a pobyt w Miami dobiegał końca. Chłopaki leniwie zabierali ostatnie przedmioty, ubrania i drobiazgi. 
- Jakoś dziwnie... tak cicho. -jęknął smutno Liam.
- Czegoś brakuje, no nie?- zauważył Zayn.
- Rocky!- krzyknął dumny ze swojego odkrycia Lou.- nie było jej już z tydzień.
- Kuuurde... pomyślmy dlaczego... no nie Liam? Nie wiem co się stało, a wy?- mówił z drwiną w głosie Zay.
- Możecie w końcu przestań!- krzyknął zdenerwowany Harry wchodząc do pokoju.- zajmijcie się swoimi sprawami, okej!? Mam dosyć! 
- O patrz... Harry byłeś nawet z nią na gali!- Lou rzucił w stronę Loczka pismo, na którego okładce widniał on i nie kto inny, a Maia Mitchell.- fatalna sklejka, zero chemii między wami.- Harry skarcił go spojrzeniem. To było okropnie irytujące, gdy z każdego miejsca atakują cię fotomontaże z tobą i jakąś panną w roli głównej. Przecież ją odepchnąłem! Żadnego pocałunku nie było.Nie ważne... to i tak nie ma sensu. Rocky nigdy mu nie uwierzy, nie ma na to żadnych szans, żadnych dowodów swojej niewinności. Mimo wszystko będzie próbował, to nie jest byle jaka znajomość, pierwsze lepsze zauroczenie. Podkochiwał się w niej od prawie dwóch lat, nie pozwoli, żeby jakaś nadęta paniusia, zniszczyła jego rodzący się związek. Idealny związek. 
- Jeśli cię to pocieszy to na zdjęciu wyglądasz na speszonego i nieszczęśliwego. Lepiej?- uśmiechnął się Louis.
- Ulga jak nie wiem co.- popatrzył ze złością na kumpla i wyszedł. W drzwiach przypadkiem popchnął  Ally, która przyszła pomóc chłopakom w pakowaniu. Nawet nie popatrzył czy wszystko z nią w porządku, po prostu ruszył przed siebie. Dziewczyna spojrzała na kolegów zdezorientowana. 
- O co chodzi? 
- Nadal o Rocky. -westchnęli z rezygnacją. 
- Nie mogłabyś jakoś przemówić jej do rozsądku?- zapytał nieśmiało Liam.
- Wiesz patrząc na to rozsądnie... no cóż, racja jest po jej stronie.
- A jeśli on całował ją charytatywnie? Jeśli na przykład dochód z tego przeznaczony będzie na pomoc piraniom, kuzynkom Mai? Co wtedy? Czy nadal jest potworem?- Lou zdążył stworzyć już swoją własną historię.
- Tak, tak... a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie.- Zayn popatrzył na niego z litością. Po czym wybuchnęli śmiechem, wszyscy poza Ally. Czuła się dosyć niezręcznie w tej sytuacji, wierzyła Harry'emu, rozmawiała na ten temat setki razy z Rocky, ale cóż... ona jest niestety nieugięta. Jak udowodnić, że i tym razem wszystko jest sprawką Mai? 
- Cześć Piękna.- do chłopaków dołączył Niall w samych szortach. Jego włosy stały we wszystkie strony, a oczy wyglądały jakby były dopiero w połowie nocy. Stanął przy drzwiach i ziewnął niczym małe dziecko. Ally spojrzała na niego z uśmiechem, był słodki. 
- Cześć, śpiochu.- podeszła do niego i pocałowała go w policzek na powitanie.
- No nieźle, nie za ostro to? W policzek!? Wstydzilibyście się!- krzyknął Louis.
- Po prostu się o nią martwię, wolę mieć żywą dziewczynę. Nie chcecie chyba, żebym ją zabił moim oddechem o poranku.- Ally zaśmiała się pod nosem. 
- Idź się ogarnąć, a ja pomogę wam się spakować i przygotować. Chcecie coś zjeść? Mogę zrobić gofry.- spojrzała na nich pytająco i rzuciła w ich stronę czarujący uśmiech.
- Boże, adoptuj nas!- krzyknął radośnie Zayn.
- Albo chociaż bądź też naszą dziewczyną!- dołączył Lou.- będziemy się jakoś dzielić.










"Hej, Aus! Dzwoniłam, ale chyba byłeś zajęty. Wiesz co... nie mam dziś czasu, żeby ci pomóc z tym tekstem. Muszę pomóc Niallowi i chłopakom, ale może jutro, co?"
Austin właśnie odsłuchał nagraną przez Ally wiadomość. Znowu była zajęta, a on dalej nie ma piosenek. Właściwie nie ma powodu, żeby się denerwować. Ally nie jest jakimś jego niewolnikiem od pisania, ma własne życie.
- Co robisz braciszku?- do pokoju Austin'a powoli weszła Bridgit kurczowo trzymając w dłoniach kule. Nie była w stanie chodzić o własnych siłach, chociaż to jej mózg był uszkodzony mimo wszystko chodzenie też sprawiało jej trudność, zwłaszcza po tym jak spędziła kilka dni wyłącznie leżąc.
- Nic takiego właśnie odsłuchałem wiadomość od Ally. A ty co dziś robiłaś? Jak się czujesz?- uśmiechnął się troskliwie i zrobił Brid trochę miejsca na kanapie, aby mogła spokojnie usiąść.
- Odwiedziła mnie wczoraj, kiedy miałeś ten wywiad w studiu. Była strasznie szczęśliwa. On i Niall nareszcie są parą!- poinformowała go zadowolona. 
- Ally!? Niall!? Ale jak!?- wstał zdenerwowany i zaczął chodzić po pokoju.
- No normalnie.- odpowiedziała spokojnie, nie zważając na zachowanie brata.
- Mówiła coś jeszcze?- zainteresował się.
- Nie, wspomniała tylko o tym. Czemu tak się tym przejmujesz?- spojrzała na niego z ciekawością.- czy wy... no... łączyło was coś kiedyś?
- Nie.- rzucił szybko.- po prostu nie wiem czy Niall jest odpowiednim chłopakiem dla niej. To wszystko, zwykła troska.- stwierdził oschle.
-Nie martw się braciszku.- Austin usiadł obok niej, Brid przytuliła go delikatnie.- Niall jest świetnym chłopakiem. 
- Wiem, że jest fajny.-uśmiechnął się.- w tym cały problem.- mruknął sam do siebie.
- Muszę iść, za moment przychodzi do mnie lekarz na kontrolę.- Bridgit powoli podniosła się z kanapy. Chłopak pomógł jej otworzyć drzwi i Brid wyszła z pokoju lekko się chwiejąc. Aus usiadł przy pianinie i mocno uderzył w klawisze. 
- IDIOTA! IDIOTA! GŁUPI IDIOTA!- krzyczał zdenerwowany. Czekał zbyt długo. Niall dopiął swego. Dziewczyna jego marzeń ma już chłopaka, ale z drugiej strony nawet, gdyby teraz zbliżyłby się do Ally i tak nie miałby szans. Przeoczył kilka tygodni ze swojego życia, był zajęty Maią. Widocznie tak po prostu musi być, nic już teraz nie zrobi. Będzie jej przyjacielem, najlepszym. Będzie ją wspierał, miał u Ally dług, chyba nigdy nie będzie w stanie do końca go spłacić. Musi odzyskać jej zaufanie, nie oczekuje niczego w zamian. Przegrał. "Game over". Chciałby cofnąć czas... chciałby wrócić do momentu, kiedy całe jego życie toczyło się w pokoju Ally przy pianinie, kiedy spędzali każdą wolną chwilę razem, ale człowiek nie jest w stanie docenić tego co ma, dopóki tego nie straci. Zawsze tak jest... i za późno chcemy wszystko odzyskać. W pewnym momencie musimy po prostu pogodzić się z takim, a nie innym stanem rzeczy. Przyzwyczaić się. To wszystko.















1 komentarz:

Unknown pisze...

Biedny Austin
Ja chcę Auslly