sobota, 15 marca 2014

8 . Zabawka Księżniczki

- Austin nadal niczego nie zauważył? - zapytała lekko poddenerwowana Bridgit. Siedziała właśnie na kanapie w pokoju Mai i szukała czegoś w swojej ogromnej czarnej torbie.
- Absolutnie nic. Szaleje za mną. -zaśmiała się zwycięsko
- Nie kontaktował się z Ally wcale? -zdziwiła się blondynka i chwyciła magazyn, który leżał na podłodze. Spojrzała na okładkę, z której uśmiechała się Maia z podpisem "Austin? Moja definicja szczęścia.".
- Jasne, że dzwonił, pisał i w ogóle. Szkoda tylko, że żadna z jego wiadomości nie dotarła. - uśmiechnęła się złowieszczo.
- Nie wiem czy pomysł podmienienia numeru Ally jakiś inny, który Ty obsługujesz był dobry... Wiesz to trochę nie fair. -posmutniała. Mai bardzo zależało na Austinie, ale nie od wczoraj wiedziała, że to Ally była i będzie najważniejsza dla jej brata. Nie była pewna, czy jako "dziewczyna", ale na pewno jako przyjaciółka.
- No proszę Cię, sama mi w tym pomogłaś. Nie możesz teraz się wycofać, Słońce.
- Wiem, wiem. Nie mam zamiaru. -Brid zamyśliła się. - co do Niej pisał?
- Nawet nie sprawdzałam. Chcesz to mam ten telefon w szufladzie koło łóżka. -krzyknęła z garderoby. Dziewczyna podeszła do komody i wysunęła delikatnie szufladkę. Na wierzchu leżał jeden z nowszych iPhon'ów. To przecież telefon Mai, nawet jesli go nie używa, to i tak musi być świetny.  "268 wiadomości nieprzeczytanych od Austin Moon" ,  "457 nieodebranych połączeń od Austin Moon".Brid nie wierzyła własnym oczom, On Ją kochał! Szalał za Nią! Przecież... dzwonił codziennie, kilka razy. Pisał, codziennie. Każdego ranka "dzień dobry, miłego dnia". W południe pytał "jak mija Ci dzień?", wieczorem- "dobranoc Ally, muzycznych snów". Dziewczyna szybko przeglądała przypadkowe wiadomości, poza 'codziennymi' był ten multum sms'ów z przeprosinami. Kochał Ją. Nawet, jeśli tylko jak przyjaciółkę, to mimo wszystko kochał. Tylko dlaczego nie próbował się z Nią spotkać? To wszystko była totalnie pokręcone.
- Mais, nie myślałaś, żeby pozwolić mu jednak na znajomość z Ally? Wiesz to w końcu jego przyjaciółka.- zagadnęła delikatnie, ale potwornie bała się reakcji brunetki.
- Oszalałaś!? -krzyknęła wściekła i wbiegła do części sypialnej pokoju. -Austin Moon jest mój! Mój i koniec! Żadna podrzędna tekściareczka mi go nie zabierze! Zrozumiano? A jeśli przyszło Ci do głowy, aby powiedzieć mu o naszym małym spisku, to uwierz mi nie wystąpisz w filmie mojego wujka, ani w żadnym następnym, zniszczę Cię. - popatrzyła na dziewczynę i zamroziła ją spojrzeniem. - to co zakupki? - zaśmiała się beztrosko. Bridgit popatrzyła na nią nieprzytomnym wzrokiem, była przerażona. Wiedziała, że Maia potrafi zawsze dopiąć swego, brnie do celu po trupach. Jej celem był Austin, właściwie nie wiadomo z jakich przyczyn. Nie wiedziała co zrobić. Jeśli wyzna prawdę bratu ten będzie na nią śmiertelnie zły, ale może uda mu się odbudować znajomość z Alison i znowu będzie szczęśliwy? Rola w jakimś tam podrzędnym filmie nie była aż tak dla niej ważna, ale gniew Mai... to już mógłbyś mały problem.



_____________
_____
_


- Harry, Stary... Proszę przyjedź do mnie. -Austin nalegał na odwiedziny swojego najlepszego przyjaciela, ale ten był nieugięty.
- A co jak pożre mnie ta Twoja Pijawka ? Boję się zrozum. Taki instynkt obronny. -przybrał poważny ton głosu, aby brzmieć przekonująco, jednak co chwila wybuchał śmiechem na myśl o "ukochanej" Austin'a.
- Nie przesadzaj...  Nie jest taka straszna. To co wpadniesz? 
- Kiedy masz zamiar pogadać z Allyson? -zapytał w końcu całkiem serio Loczek.
- Próbuję, ale Ona najwyraźniej nie ma ochoty mieć ze mną kontaktu.
- Dziwisz się? Wiesz co ta rozmowa jest bezsensu. Odezwij się jak Ci wypadnie ten brokat z mózgu. Cześć. -Harry szybko nacisnął czerwony przycisk. Był zwyczajnie wściekły. Jak można mieć pretensje do kogoś kto tak wiele dla nas zrobił? Kto poświęcił nam tyle czasu i samego siebie. Nie rozumiał tego. Kochał Austin'a jak brata, ale Jego zachowanie było okropne. Na rzecz dziewczyny, która była uosobieniem najgorszych cech jakie znał, porzucił przyjaciół, którzy byli gotowi skoczyć za Nim nawet w ogień.
A najbardziej na tym wszystkim ucierpiał nie kto inny tylko Ally, która zasadniczo nikomu w niczym nie zawiniła.
- Hej Loczku. -do pokoju hotelowego wparowała Rocky. -coś się stało?- zmierzyła Go wzrokiem.
- Właściwie to nic. Rozmawiałem z Austinem, chciał się spotkać. Pytałem o Ally i to właściwie koniec.- odpowiedział bez większych emocji.
- Nadal nie ma zamiaru Jej przeprosić czy coś w ten deseń? -usiadła obok Niego na łóżku. Harry pokręcił przecząco głową. -co za skończony palant!
- Spokojnie. Jeszcze się pogodzą i będzie jak dawniej.
- O ile ten Pajac znowu zacznie wywiązywać się ze swoich obowiązków i odstawi na bok tą Przylepę. - mruknęła wściekła. Harry popatrzył z troską na dziewczynę. Od pewnego czasu stali się sobie znacznie bliżsi, przynajmniej Rocky nie wyrzuca go za drzwi, a to już plus. Spędzają razem mnóstwo czasu, kto by pomyślał, że Rocky to fanka football'u? Właśnie teraz spełniały się marzenia Harry'ego Styles'a. Uosobienia ideału miliona nastolatek na całym świecie. Był przy Rocky, konkretnej Rocky, Rocky Blue. Dziewczynie, o której marzył od momentu, gdy ją poznał. Właśnie tu i teraz rodziło się ogromne uczucie, ale w tym samym momencie nieopodal gasło jakieś inne... Uczucie, które tak na prawdę nawet nie miało czasu by rozkwitnąć...