niedziela, 12 kwietnia 2015

23 . Prze-przepraszam.

Na pewne rzeczy w swoim życiu chyba po prostu nie mamy wpływu. Trzeba pogodzić się z takowym stanem rzeczy, Ludzie zawsze znajdą powód by nas znienawidzić, zawsze. Nie ważne czy jesteś czarny czy biały, chudy lub grubszy. Możesz być ideałem, wzorem cnót, wspaniałą osobą, ciepłą i życzliwą, a oni z zazdrości nazwą cię chociażby "idiotką". 
- Nie rozumiem tego. Ty jesteś z Harrym, a jakoś nikt nie pisze, ani nie mówi niczego złego na twój temat... co jest ze mną nie tak?- Ally od tygodnia starała się jak najmniej wychodzić z domu, uczęszczała tylko do szkoły, żadne wyjścia wieczorem nie wchodziły w grę. Zwyczajnie się o siebie bała. Nie sądziła, że zwyczajne dziewczyny mogą być, aż tak niebezpieczne.
- O mnie i o Harrym nikt nie wie. Chłopaki ogłosili w prasie, że jestem ich choreografką i to wszystko, a dziennikarze jak na razie kupili tę bajeczkę.- wytłumaczyła całą sytuację. Była zdenerwowana wydarzeniami z ostatnich dni. W internecie wciąż pojawiały się coraz to nowe obraźliwe komentarze na temat Ally. 
- Muszę zadzwonić do Niall'a, nie wiem czy pojawi się na ślubie mamy.- od kilku dni zachowywała się zupełnie inaczej, mniej jadła i mniej spała. Była zamknięta w sobie, a większość czasu spędzała w swoim pokoju, nie pisała piosenek, nie grała na pianinie, po prostu siedziała na łóżku. Austin, Rocky i Dez nie mieli pojęcia jak zareagować. Starali się być jak najczęściej przy niej, choć czasami Ally zwyczajnie wypraszała ich mówiąc, że czuje się już lepiej i wszystko będzie okej. Nie wierzyła w swoje słowa. Z każdym dniem stawała się jeszcze bardziej nieśmiała, a jej samoocena gwałtowanie malała. Wyglądało na to, że życie chciało dobić leżącego. Austin nie potrafił pogodzić się z takim stanem rzeczy. Gdy tylko mógł nocował u Ally, spał na kanapie obok jej łóżka, przed snem opowiadał jej cały swój dzień, a później śpiewał ulubione piosenki dziewczyny. Wydawało mu się, że w ten sposób odwdzięczy się przyjaciółce za wszystko co ona zrobiła dla niego. Zawoził ją codziennie do szkoły, a także razem z niej wracali. Bał się o nią, ani na moment nie zostawiał jej samej, chyba, że bardzo go o to prosiła. Starał się to rozumieć. Ally praktycznie przestała się odzywać mówiła tylko to co było konieczne do powiedzenia. Po prostu zamknęła się we własnym świecie. Vivienne starała się zrozumieć sytuację w jakiej znalazł się Austin, chociaż nie było to dla niej łatwe. Jej chłopak spędzał prawie cały czas z inną dziewczyną i to nie byle jaką, ale ze swoją najlepszą przyjaciółką, która była dla niego na prawdę bardzo ważną osobą. Nie chciała pokazać po sobie co czuje w głębi serca, że jest zazdrosna, może nie aż tak fanatycznie jak fanki Niall'a, ale jest dziwnie. Udowadniała Austinowi, że jest z niego dumna, że cieszy ją jego postawa i nawet próbowała mu pomagać, a przynajmniej chciała. Czuła wobec Ally... no właśnie, co? Nie wiedziała jak to właściwie ująć, lubiła ją, ale czy na tyle by dzielić się z nią Austinem? 
- Ally, muszę już iść. Austin w środę kręci teledysk i potrzebuje układu na kilka ujęć. Dasz sobie radę sama, prawda?- Rocky czuła się okropnie z myślą, że musi zostawić przyjaciółkę samą na kilka godzin.
- Spokojnie, zejdę może do salonu, obejrzę 'coś' w telewizji. Nie przejmuj się mną, najważniejsza jest kariera Austina. -starała się chociaż delikatnie uśmiechnąć, ale mimo to na jej twarzy pojawił się grymas. Rocky przytuliła ją i wyszła. Ally została sama, a wszystkie cztery ściany pomieszczenia patrzyły na nią z wrogością. Nie wiedziała jak ma się zachowywać, co właściwie ma robić? Spojrzała na pianino, którego nie używała już od tygodnia. Nie była w stanie dotknąć nawet jednego klawisza, a swój zeszyt włożyła na samo dno szuflady. Gdyby zajęła się muzyką z pewnością doznałaby ulgi w swoim samopoczuciu, ale jakaś niewidzialna siła skutecznie odciągała ją od tego pomysłu. Wyszukała na telefonie kontakt do Niall'a i nacisnęła opcję "zadzwoń". Pierwsza próba połączenia się z chłopakiem spełzła na niczym, podobnie jak dwie kolejne. 
- Halo, Ally?- za czwartą próbą wreszcie usłyszała głos swojego chłopaka.
- Yhmm, cześć. Możesz rozmawiać?- jej głos przypominał szept, była zdezorientowana i czuła, że przeszkadza mu w czymś istotnym o czym ona zwyczajna śmiertelniczka nie ma pojęcia.
- Tak, ale mam mało czasu. Jak się czujesz? Te dziewczyny nadal cię nękają?- Niall był bardzo troskliwy, starał się zapanować nad sytuacją, ale traktował ją w pewnym sensie z przymróżeniem oka, wiedział z czym to wszystko się je, przecież w końcu przestaną, a przynajmniej nie będą okazywały niechęci, aż w takim stopniu. Ally po prostu musi się przyzywczaić do pewnych niedogodnień, jeśli ich związek ma wypalić. 
- Wszystko w porządku.- wypowiedziała to stwierdzenie niemal przez zęby, miałą dosyć udawania przed nim, że wszystko jest okej, ale nie chciała sprawiać mu kłopotów i tak już za wiele osób opiekuje się nią, niczym małym dzieckiem, sprawiała tylko problemy.- nie chyba, chyba jest trochę lepiej.
- Cieszę się, o jej...- przerwał na chwilę.- muszę lecieć, wołają mnie. Zadzwonię rano okej?
- O twoim rano czy moim rano?- strefy czasowe dają się we znaki, jeśli ciebie i ukochaną osobę dzieli zwykle 5 godzin, a czasem jest nawet gorzej, jeśli twoja połówka należy do zespołu, który raz gości w Moskwie, a raz w Sydney.
- No tak, ymm...zadzowonię, obiecuję. Na prawdę muszę już kończyć.-w jego głosie dało się słyszeć, jak próbuje być miły, a jednocześnie komunikuje się z kimś obok i mówi, że zaraz dołączy do reszty chłopaków.
- Okej. A dasz radę przylecieć na ślub moich rodziców? -nie wiedziała czy powinna o to pytać, przecież cały czas zapewniał, że na milion procent pojawi się na przyjęciu.
- Tak, tak. Na pewno, nie opuściłbym takiego wydarzenia. Lecę, kocham cię. Pa.- nagle w słuchawce dało się słyszeć tylko denerwujący dźwięk zakończonego połączenia. 
- Ja ciebie też.- szpnęła cicho. Żałuje, że Niall nie może być przy niej, nie chodzi o to co teraz robi Austin, Rocky, a nawet Dez. Nie chciałaby, żeby spędzali z nią cały dzień, a nawet noc, ale niestety są uparci i chyba zwyczajnie zależy im na ich przyjaciółce. Chciałaby zwyczajnie, żeby Niall mieszkał kilka przecznic dalej, żeby chodził do jej szkoły i najważniejsze... żeby nie był członkiem zespołu. Czuła się z tą myślą okropnie, jak ostatnia egoistka, pewnie większość osób właśnie tak ją nazwie, ale rozmowa ze swoją drugą połową trwająca nieco ponad minutę i odbywająca się średnio co dwa dni nie jest niczym zadowalającym, podczas gdy twoi znajomi wychodzą do kina, chodzą do kawiarni czy na pizzę. Po prostu spędzają razem czas. 





_________________________________________






Pani Moon podeszła do drzwi, aby sprawić kto też przyszedł ich odwiedzić. Otworzyła lekkim ruchem drzwi i zmierzyła wzrokiem osobę, która znajdowała się przed nimi. Maia Mitchell patrzyła na kobietę z delikatnym i pokornym uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry.- przywitała serdecznie panią Moon.
- Emm... dzień dobry.- kobieta była zszokowana obecnością dziewczyny. Austin opowiedział jej całą hitorię o Mai i o tym, co chciała zrobić Bridgit.
- Chciałabym zobaczyć się z Brid, oczywiście o ile jest to możliwe.- zapytała spokojnie.
- Pozwolisz, że zapytam ją o to, okej?- Mimi Moon odeszła od wejścia i zawołała swoją córkę, która powoli i flegmatycznie zeszła do takiego poziomu schodów, aby móc swobodnie zobaczyć, kto też zaszczycił ich dziś swoją obecnością. Poczuła się dziwacznie, kiedy nie była w stanie rozpoznać tej osoby. - pamiętasz Maię?
- No właśnie kłopot w tym, że nie do końca.- jęknęła zmieszana.
- Przyjaźniłyśmy się przed twoim wypadkiem.- pani Moon spiorunowała dziewczynę wzrokiem.- przynajmniej można to tak nazwać.- Maia szybko poprawiła swoją wypowiedź.
- No dobrze, wejdź proszę.- Bridgit zeszła do salonu i obie z Mais usiadły na przeciwko siebie.
- Na prawdę mnie nie pamiętasz?- Maia w jakiś sposób nie dowierzała stwierdzeniu Brid, może tylko udaje? W pewnym sensie była zadowolona z tego faktu, ale z drugiej strony łatwiej byłoby przeprosić, jeśli wiedziałaby o co właściwie chodzi.
- Kojarzę jedynie twój wygląd, ale nie mam pojęcia kim jesteś.- poczuła się lekko sflustrowana, szukała wsparcia w mamie, która krzątała się w kuchni, lecz co jakiś czas zaglądała do salonu, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
- Cóż…- westchnęła ciężko. Chciała zacząć tłumaczyć Brid, kim jest i jaką tak naprawdę była przyjaciółką.- mam na imię Maia jak już wcześniej wspomniałam, grałam razem z twoim bratem w filmie, zaprzyjaźniłyśmy się, miałam ci pomóc. Marzyłaś o tym, by zostać aktorką… Pomogłaś mi przekonać Austina, że powinien być ze mną… i w pewien sposób trochę go oszukałyśmy, a później…
- Co się stało?- zapytała zdenerwowana, miała wrażenie, że zna całą sytuację, nie potrafiła jej skompletować i dobrać do odpowiednich osób, których dotyczyła, ale w jej głowie istaniał pewien zarys.
- Zaczęłaś brać stronę Ally i Austina. Miałam wrażenie, że wszystko mu powiesz… Gdyby dowiedział się prawdy…- jej głos łamał się pod naporem emocji, była przecież w gruncie rzeczy tylko człowiekiem, człowiekiem jak każdy inny miała uczucia, popełniała błędy, błędy które miała prawo naprawić.
- Mów dalej. Chcę wiedzieć co się wydarzyło…
- To przeze mnie miałaś wypadek… Mężczyzna, który wtedy spowodował to wszystko był moim pracownikiem, rozumiesz? Zapłaciłam mu za to, żeby cię trochę nastraszył, ale to nie miało się tak skończyć! Na prawdę! Przysięgam!- Brid nie miała pojęcia jak zareagować na tą wiadomość, czuła żal, rozgoryczenie, chciała krzyczeć, ale nie była w stanie. Wydawało się jej, że cały świat zaczyna wirować, kręcić się i rozpływać jednocześnie. W głowie brzmiało jej tylko ostatnie słowo Mai, która w tym momencie płakała i nawet nie miała na tyle odwagi, by spojrzeć w oczy sobie, której wyrządziła tyle krzywdy.- prze...przepraszam.- wyszeptała w końcu, a blondynka wstała z kanapy i zaczęła kierować się w stronę schodów. Pani Moon podbiegła do Brid, aby pomóc jej wejść po schodach, poza zanikiem pamięci dziewczyna doznała także wielu innych urazów nie tylko fizycznych, ale i psychicznych, czasami nie potrafiła wykonywać podstawowych czynności, innego zaś dnia śmiała się, prowadziła wyczerpujące konwersacje, a nawet była w stanie rozwiązać zadania z matematyki.
- Myślę, że powinnaś już iść. Lepiej będzie, jeśli nie będziesz jej więcej odwiedzać.- stwierdziła stanowym tonem, gdy już odprowadziła córkę do jej pokoju.
- Chciałabym panią też przeprosić…
- Po prostu wyjdź, dobrze?- Maia udała się w kierunku drzwi, przed domem państwa Moon'ów czekała na nią czarna limuzyna, a na chodniku mnóstwo paparazzich, którzy nie mogli przegapić okazji do zrobienia kilku zdjęć pannie Mitchell przed domem jej byłego chłopaka, czyżby znowu do siebie wrócili? Żadna reklama nie jest złą reklamą.
- Maia Mitchell, słucham.
- Dzień dobry to znowu Nathan Dorenville. Dzwonię w imieniu dyrekcji, jak wygląda sytuacja?
- Powiedzmy, że nie jest najlepiej, ale wszystko jest na dobrej drodze.
- Chciałem panią poinformować, że jeśli wszystko potoczy się po naszej myśli dostanie pani potrojone wynagrodzenie za ten projekt, a także z pewnością angaż w najnowszej produkcji. Czy odpowiadają pani te warunki?
- Oczywiście.- zakończyła połączenie i uśmiechnęła się triumfalnie.


















sobota, 4 kwietnia 2015

22 . Nienawidzimy Cię!

Po spotkaniu z Maią Austin i Ally nie mieli bladego pojęcia jak się zachować. Siedzieli w ciszy w samochodzie chłopaka. Oboje wlepiali wzrok w czubki swoich butów. Żadno z nich nie miało odwagi pierwsze zabrać głosu, Austin oddychał głęboko i starał się uspokoić. Gdy Maia wyjawiła im całą prawdę omal nie wyszedł z siebie, był wściekły. Ally patrzyła na niego zdumiona jego zachowaniem, nigdy nie wiedziała go w takim stanie. Krzyczał, rzucał przedmiotami i co chwilę mówił do Mai, że jej nienawidzi z całego serca. To nie było do niego podobne. W tym momencie znowu był sobą, ale mimo to Ally bała się do niego odezwać. W końcu spojrzała na niego i uzmysłowiła sobie, że mimo wszystko zaimponował jej tym, jak bardzo potrafi bronić swoich bliskich. Właściwie zawsze jej tym imponował. 
- Ally, przepraszam.- przerwał grubą taflę ciszy i spojrzał na dziewczynę.- poniosło mnie...
- Ok, rozumiem.- uśmiechnęła się delikatnie. Starała się zachować normalnie, aby go uspokoić, gdyby powiedziała coś w stylu "Jak ona mogła zrobić coś takiego!?" pewnie znowu wybuchłby gniewem. 
- Rocky miała rację... Ty i Harry... Boże!  Wszyscy mieli rację co do niej! Przez nią prawie zginęła moja siostra! Jestem takim fatalnym idiotą! Szlag!- uderzył z całej siły w kierownicę, a Ally wzdrygnęła się przestraszona.
- Ej, uspokój się!  To nic nie da, jasne?- spojrzała na niego, miała w sobie tyle ciepła i życzliwości, że byłaby w stanie obdzielić nią pół świata. 
- Nie potrafię!- znowu uderzył w kierownicę, tym razem dało się słyszeć dźwięk klaksonu.
- Popatrz na mnie...Słyszysz?- Ally połozyła dłoń na policzku chłopaka i skierowała jego głowę w swoją stronę. Austin popatrzył na jej delikatną i niewinną twarz. Działała na niego uspokająjąco. To dziwne, wszystko wydaje się być takie złe i okrutne, ale gdy popatrzysz na osobę, na której ci zależy nagle zmienia się i naprawia. Ally zawsze była dla niego swego rodzaju terapią, gdy coś nie wychodziło mógł do niej przyjść opowiedzieć całą historię, a po wyjściu z jej domu zapominał o całym przykrym zdarzeniu.- Bridgit wraca do zdrowia, wszystko jest na właściwej drodze. Maia obiecała nam pomóc, a to na pewno się przyda. Twoja płyta jest na szczycie notować, tak? A czy nie to było kiedyś twoim marzeniem? No i Vivienne. Widzę, że między wami jest świetnie... Wiem, że jesteś wściekły, ale teraz to już nic nie da. Jest już po wszystkim... Za późno otworzyłeś oczy.- Austin popatrzył z wdzięcznością na dziewczynę. Kilka prostych zdań. Nic wielkiego, a jednak zmienia sposób widzenia całej sytuacji.
- Dziękuję.- zatopił swoje oczy w jej źreniach i zbliżył lekko swoją twarz do jej, byli na tyle blisko by móc złożyć na swoich ustach pocałunek, lecz nagle Ally skierowała twarz w prawo i mocno przytuliła przyjaciela. Czuła się dziwacznie, chciała tego, przecież to było oczywiste, ale z drugiej strony jest Niall, za którym też szaleje. Austin jest z Vivienne, a ona, no cóż... jest piękna. Ally czuła, że nie dorównuje jej w żadnym stopniu, po co dawać sobie jakieś złudne nadzieje?
- Jedziemy?- zapytała trochę speszona.
- Ymm, tak...jasne.- Austin odpowiedział zmieszany. Nie rozumiał swojego zachowania. Po co chciał to zrobić? Dlaczego chciał pocałować Ally? Do cholery, przecież ona jest z twoim kumplem! Zmarnowałeś swoją szansę, wolałeś intrygantkę i kłamczuchę. Nie doceniłeś tego co los ci zesłał. Czuł się głupio. Nie wiedział, dlaczego chciał to zrobić. Vivienne jest wspaniała, walczył o jej względy, jak o względy żadnej innej dziewczyny. Więc o co chodzi? Nie kochał Ally... nie w ten sposób, tak mu się przynajmniej wydawało.











Ostatnie dni były dla Rocky niczym jedna wielka historia Kopciuszka, po zamieszaniu Złej Królowej wszystko wróciło do normy. Wczoraj pożegnała się z Harrym, który musiał wracać na kolejne koncerty promujące nową płytę w Europie. Usiadła wygodnie w fotelu i zaczęła przeglądać najnowsze wpisy na twitterze. Harry Styles napisał "Dwa dni z moją księżniczką spełnienie marzeń. Tęsknię." Westchnęła w duchu. Jest uroczy. Stwierdziła, że zaloguje się też na profil Ally, która nigdy nie wchodzi na tego typu portale. Są dwie strony internetowe, które Ally respektuje google i wikipedia. Ostatnio używała facebook'a, ale no cóż jakaś dziewczyna zabawiła się w szpiega i przechwyciła wiadomości do Niall'a. Rocky otworzyła profil Ally i nie wiedziała co zrobić. Dziewczyna miała kilka tysięcy powiedomień. Ally? Skąd? Spojrzała na jej tablicę i zamarła. "Nienawidzimy cię szmato!", "Zabieraj swoje łapy od Niall'a!", "Zabijemy cię!". Podobnych wiadomości były setki! Rocky nie miała pojęcia jak się zachować. Jej przyjaciółka na pewno przez najbliższy czas nie zobaczy tych wpisów, przecież nie wchodzi na ten portal, ale co z innymi stronami? Na pewno obraźliwe komentarze pojawią się na wszystkich serwisach plotkarskich, poza tym nie jest wielkim problemem zdobycie adresu Ally, przecież jest zwyczajną dziewczyną, wielu z jej znajomych chętnie poda jej adres za 10$. To nic wielkiego. Rocky czuła się okropnie czytając te wszystkie złe rzeczy na temat swojej przyjaciółki. Kto mógłby napisać coś takiego? Ally żmiją? Idiotką? "Jesteś paskudna!". Każdy kolejny wpis sprawiał, że Rocky kroiło się serce. Szybko wyłączyła smartfona. A co jeśli Ally już to wszystko widziała lub co kolwiek innego? Pewnie siedzi teraz załamana w pokoju i płacze. Jest zbyt wrażliwa i delikatna by się tym nie przejmować. Bądźmy szczerzy, przecież każdy chociaż odrobinę przejąłby się takimi opiniami na swój temat, nawet gdyby był największym twardzielem na świecie. Bez zastanowienia wybiegła z domu i pojechała do Ally. Gdy przyjechała na miejsce zobaczyła na ogrodzeniu czarny napis "SUKA". Podbiegła do drzwi i zaczęła energicznie dzwonić dzwonkiem.
- Dzień dobry, Rocky.- powitała ją pani Dawson, wyglądała na przygnębioną.
- Dzień dobry... widziała pani ten płot?- zapytała zdenerwowana, chociaż była pewna, że mina, którą obdarzyła ją kobieta na powitanie mówi sama za siebie.
- Niestety tak, jakieś dziewczyny fanki Niall'a dowiedziały się, że on i Ally są razem i proszę. Czysta zazdrość.- jęknęła bezradnie.- Leaster obiecał, że zaraz to zamaluje.
- A Ally? Jak ona się czuje? Widziała to? - Rocky coraz bardziej martwiła się o stan swojej przyjaciółki, najpierw wpisy, a teraz to ogrodzenie.
- Na szczęście nie. Nocowała dziś u Annie, mają jakiś projekt do szkoły, a po szkole miała spotkać się z Austinem. Napis pojawił się nad ranem. Myślisz, że powinnam zadzwonić na policję?- popatrzyła na nią z zakłopotaniem.- nie wiem czy brać to, aż tak na serio, czy może zignorować, aż same sobie dadzą spokój. Boję się o Ally... 
- Trzeba to zgłosić na policję, zdecydowanie! Muszę coś pani pokazać. - Rocky wyjęła z kieszeni telefon i pokazała wszystkie wpisy dotyczące Ally.
- Boże...Jak ktoś może być, aż tak okrutny... Nie ma na co czekać, jadę na policję. Dopilnuj, żeby Leaster zamalował ten napis, ok?- widać było, że od tego momentu pani Dawson nie spocznie puki nie stwierdzi z całą pewnością, że jej córce nie zagraża niebezpieczeństwo.