Brunet średniego wzrostu z kręconą czupryną na głowie wysiadł z taxówki i przy pomocy kierowcy wyciągnął z bagażnika swoją torbę z rzeczami.
- Dziękuję. To pana napiwek. -podał mu 20 dolarów i uśmiechną sympatycznie.
- Nie ma za co. - mężczyzna chwycił pieniądze i przyglądnął się nastolatkowi. - hej, czy ty czasem nie jesteś jednym z tych chłopaków z tego brytyjskiego zespołu? - popatrzył na Harry'ego z zaciekawieniem.
-Tak to ja. - chłopak obdarzył Go kolejnym przyjaznym uśmiechem.
- Nie miałbyś nic przeciwko, gdybym poprosił o autograf?
- Jasne, że nie . - Harry wyciągną z plecaka długopis, który zawsze nosił na wszelki wypadek i poprosił taksówkarza o kawałek kartki, po czym złożył na niej swój podpis z dedykacją dla córki kierowcy. Po chwili samochód odejchał, a On stał przed domem jednej ze swoich najlepszych przyjaciółek. Poznał Ally dzięki Austinowi, od razu wydaławała się być w porządku. Może nie należała do najbardziej rozgarniętych osób, ale była dobra dla wszystkich, starała się jak tylko mogła w każdym dostrzegać poztywne cechy. Jej zachowanie było na swój sposób całkiem urocze.
- Dzień dobry. Zastałem Ally? - zapytał ujmująco, gdy drzwi domu otworzyła pani Dawon.
- O, Harry! Wchodź, wchodź. Ally jest na górze razem z Rocky. - odpowiedziała mu miło. Harry podziękował i rzucił się w stronę schodów na poddasze, jednak w pewnej chwili przypomniało mu się z kim była Alison. Towarzyszką jego przyjaciółki, był nie kto inny, a Rocky Blue. Wprost ideał Harry'ego. Jej uśmiech, Jej ciemne orzechowe oczy i genialne ruchy taneczne, które tyle razy demonstrowała mu razem z Austin'em. Nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że ktoś mógłby skraść Jego serce, przecież jest sławnym na cały świat członkiem popularnego boysbandu, wszystkie nastolatki marzyły o spotkaniu z Nim, a jednak On wolał... Rocky. Taką niezwykłą, a jednocześnie tak normalną dziewczynę. Tylko przy Niej był taki... nieśmiały. Chciał za wszelką cenę Ją rozśmieszyć, co na ogół mu całkiem nieźle wychodziło, bo robił z siebie totalne pośmiewisko w Jej towarzystwie. Nigdy jednak nie okazywał specjalnego zainteresowania, miał nadzieję, że to właśnie Jego obojętność przyciągnie Ją do Niego w jakiś magiczny sposób. Niestety, magia nie istnieje i tak od roku Harry nieudolnie próbuje zafascynować swoją osobą Rocky Blue.
Powoli ruszył w stronę drzwi do pokoju. Starał się w myślach ułożyć coś na wzór planu, co powinien powiedzieć na powitanie i tak dalej. W końcu otworzył drzwi do sypialni przyjaciółki.
- Cześć, dziewczyny. - wydukał i uśmiechnął się czarująco,a Ally podbiegła do Niego,by się przytulić.
- Harry! - mocno wtuliła się w przyjaciela. Rocky przyglądała się temu z odległości łóżka i czuła się dosyć niezręcznie. Nie była tak blisko z Harrym, więc nie wypadało się ściskać, ale nie była też tak daleko by rzucić oschłe 'cześć' właściwie ich relacja była bliżej nieokreślona. - co tutaj robisz? Przecież miałeś być w Londynie?- zapytała zdziwiona Alison.
- Mam kilka dni przerwy w trasie, więc przyjechałem. Poza tym i tak muszę być z chłopakami na American Choice. Potem chcę pojechać na kilka dni do rodziny. - obdarzył ich rezolutnym uśmieszkiem.
- A właściwie... czemu nie ma z Tobą Austin'a? - zmarszczyła czoło w wyrazie niezrozumienia całej sytuacji.
- Jest na randce...-nagle przerwała mu Rocky, która do tego momentu nie zabierała głosu.
- z Maią! I dlatego ja jestem tutaj... musimy ich jakoś rozdzielić! -powiedziała pewnie i wstała z łóżka. -musimy zepsuć tą randkę albo nie wiem co... po prostu nie ma opcji, żeby oni byli razem.
- Popieram. - Harry podniósł rękę i popatrzył nieśmiało na zdeterminowaną Rocky.
- No w końcu Loczek mówi z sensem. - spojrzała na Ally i czekała na Jej reakcję. Liczyła, że i Ona popiera ich zdanie o tym co łączy Austin'a i Maię.
- Jesteście okropni. - popatrzyła ze smutkiem na przyjaciół. - mi też nie podoba się fakt, że Austy nie ma dla nas czasu i delikatnie mówiąc nas olewa dla Niej, ale może jest szczęśliwy? - łypnęła oskarżającym wzrokiem na dwójkę bojowo nastawionych 'rebeliantów'.
- Ally, dlaczego ty zawsze musisz być taka... dobra? - Ro zmrużyła oczy. - przecież wiem, że Jej nie lubisz.
- No tak, ale... no niby co im chcecie zrobić? Co? -zapytała w taki sposób, jakby wcale nie czekała na odpowiedź, jakby już dawno sama dostała ją w swojej głowie.
- Właściwie nie wiem... po prostu zepsujemy ich spotkanie. Harry masz pomysł? Rusz tym kręconym gniazdem na głowie. - powiedziała oschle, a jednocześnie delikatnie uśmiechnęła się do chłopaka, któremu udało się wyłowić ten nieśmiały wyraz sympatii.
- Po prostu tam chodźmy. Fakty i plany stwierdzimy na miejscu, a przy okazji to może być niezła zabawa. - stwierdził z entuzjazmem.
- Czy wy siebie słyszycie? Zniszczycie mu randkę, bo Jej nie lubimy? - Ally jeszcze raz próbowała przywołać przyjaciół do porządku.
- Ha! Powiedziałaś "my"! Wiem, że też chcesz to zrobić. Ally chodź z nami. - Rocky szybko wyłapała małą pomyłkę koleżanki.
- Nie denerwuj mnie. Nawet nie wiecie, gdzie Oni są. - mruknęła.
- W knajpie na piątej przecznicy. - odparł szybko Harry. - dostałem sms'a od Austin'a, gdzie mam Go szukać w razie 'jakby co'.
- Super! No to idziemy. - Rocky ubrała swoją kurtkę i chwyciła torebkę, a Harry przeczesał włosy ręką i oboje ruszyli w stronę drzwi. Ally usiadła przed fortepianem i dotknęła kilku klawiszy.
- Alison! No chodź! - krzyknęła Rocky.
- Ale kiedy ja nie chcę... Nie i już. - powiedziała cicho, ale stanowczo.
- Popatrz na to z innej strony. Zamówimy coś do jedzenia jak wyjdą, a przerwanie im randki to tylko dodatek do wszystkiego. - uśmiechnęła się najszerzej jak tylko potrafiła.
- Jak tak o tym mówisz to wcale nie brzmi tak okrutnie. Okej w sumie... pójść zawsze można. - westchnęła głęboko i ruszyła razem z Nimi. Po kilku minutach byli już na miejsu, jak się okazuje taxówki w Maiami czasem mają zawrotną szybkość. Na tyle zawrotną, by dostać mandat, ale na tyle odpowiednią by dojechać na czas i zepsuć randkę. Kolejnym elementem wielkiego planu był - kamuflarz. Jak wejść do środka i nie dać się zauważyć Austinowi i Mai? Właściwie to dosyć głupie pytanie. Oczywistym jest, że ludzie, którzy podobają się sobie nawzajem świata poza sobą nie widzą.
- Serio? Palma w doniczce? Genialni jesteście. - Ally sczerze wątpiła w powodzenie ich wielkiego przedsięwzięcia, a już na pewno wątpiła, że pomysł schowania się za kwiatkiem był okej.
- Nie marudź. Jest dobrze, ej czemu oni wstają? - zapytała zdziwiona Rocky. - może to już koniec randki, może było dennie. - uśmiechnęła się triumfalnie.
- A może idą odnieść naczynia? - zapytał ironicznie Harry.
- Może. - dziewczyna zamilkła.
- Okej. To bez sensu. Wychodzę. - rzuciła Ally i nie patrząc gdzie się kieruje po prostu szybko ruszyła, aby jak najszybciej oddalić się od przyjaciół. Kilka sekund póżniej film urywał się z wielkim bólem głowy, a Ona leżała na podłodze obok Mai i przyglądała się Jej ze zdziwieniem, dlaczego Ona do licha ma na twarzy resztki sałatki z kurczaka? I dlaczego są razem na podłodze?
- Ally, nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? - Austin rzucił się w stronę przyjaciółki i przykucnął z twarzą o kilka cali od Jej.
- Tak, tak. - Aus pomgół Jej wstać, a następnie pomgół Mai. - najmocniej przepraszam, nie patrzyłam, gdzie idę. Wybaczcie.
- Zrobiłaś to specjalnie! Przyznaj! Specjalnie wyrzuciłaś na mnie ten talerz, jak mogłaś!? Austin! Zrób coś! - krzyczała wściekła Maia, kiedy chłopak wyjmował resztki z Jej włosów.
- Nie mów tak do Niej! - zza wielkiej palmy wybiegła zbulwersowana Rocky.
- No jeszcze Ty... świetnie. - jęknęła Mais, a obok Rocky pojawił się Harry.
- Co Wy tu wszyscy robicie? - zapytał ze zdziwieniem Austin.
- Spaceru...- zaczęła Ro, ale Harry Jej przerwał.
- Jemy! Mają tutaj świetne kuraczki. Właśnie chcieliśmy zamówić porcję, a Alison wprost nie mogła się doczekać, kiedy zajmie miejsce. To dlatego tak pędziła. Ah, ta nasza szybka i wściekła Ally. - Harry poczochrał włosy przyjaciółki. - Ty, Ty , Ty. No już. Rozejść się. - rzucił ze śmiechem.
- To jeszcze nie koniec. - Maia obdarzyła Ally zabójczym wzrokiem, jakby chciała powiedzieć " innym razem z Tobą skończę i będziesz błagać o litość." Obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia.
- To ja.. Może... Jakoś... Ygh. Do zobaczenia jutro. - Austin westchnął ze smutkiem i ruszył za Maią. Cała trójka wymieniła spojrzenia. To absolutnie nie należało do normalnych zachowań ich przyjaciela. Austin Moon był... inny. To jest słaba podróbka. Co się stało z Nim stało? Ally stała jak wryta i patrzyła w drzwi przez, które przed momentem wyszedł wraz z "Nią". To wszystko bardzo Ją raniło, zwyczajnie bolało. I nie chodziło o głowę, w którą uderzyła się przy bliskim spotkaniu z Jędzą. Chodziło o taki wewnętrzny ból z utraty Kogoś lub Czegoś co kochasz, co jest Ci bliskie. Austin z całą pewnością zaliczał się do takich osób. Osób bliskich, o ile nie najbliższych.