Nagle wszystkie pierwsze strony gazet stały się okupowane przez najgorętszą nastoletnią parę. Nie ma się czemu dziwić. On jest dobrze zapowiadającym się muzykiem z uroczym i pociągającym uśmiechem, a Ona piękną aktorką. Zestawienie idealne. Ale czy dla wszystkich? Okazuje się, że związek Austina z Maią trwa nieprzerwanie od pocałunku na gali American Choice. Dziś mija 2 miesiące ich "gorącego" jak diabli uczucia i tak też od dwóch miesięcy w połączeniach na telefonie Ally nie ma ani znaku Austina. Jakby znikł albo w ogólnie nie istniał...
- Pogadamy potem...- Rocky rozmawiała z kimś przez telefon, kiedy nagle Alison wparowała do studia.- muszę kończyć... tak, tak. Zadzwoń.. Też tęsknię.- szybko zakończyła połączenie, ale na jej twarzy ciągle malował się uroczy uśmiech. Dziewczyna przyglądała się przyjaciółce. Od kiedy Rocky w takim stopniu okazuje uczucia? Czyżby się zakochała!?
- Raquel...
- Nie denerwuj mnie Alison Dawon! Nie, nie powiem Ci z kim rozmawiałam, wcale nie z chłopakiem.
- Serio? Więc takie romantyczne ekscesy prowadzisz z mamą, zgadłam?- zaśmiała się pod nosem.
- A nawet jeśli? Może jestem z Nią bardzo związana. Nie naciskaj na mnie i tak Ci nic nie powiem.- zaczęła gorączkowo tłumaczyć zaistniałe zdarzenie, a jej dłonie delikatnie drżały.
- Okej, okej. Wiesz, że właściwie to nawet nie pytałam? - znowu uśmiechnęła się delikatnie. Nie dało się nie zauważyć, że od gali zaczęła tworzyć się jeszcze jedna para. Nareszcie.
- Nie ważne. Aus tu był.- powiedziała poważnym tonem Rocky.
- Pracujecie nad nowym układem tanecznym?- zapytała obojętnie Ally.
- Nie. On pytał o Ciebie. - stwierdziła sucho. Po minie Alison dziewczyna stwierdziła, że przyjaciółka czeka na resztę wyjaśnień. -powiedziałam mu, że wszystko w porządku. Fakt, pytał czy pomogę mu z układem do teledysku, ale odmówiłam. To chyba tyle.
- Nie powinnaś. Dobrze wiesz, że choreografia dla takiej gwiazdy pomogłaby Ci w karierze.- odpowiedziała bez zastanowienia. Nie traktowała już Aus'a jak kiedyś, traktowała go jak człowieka, którego nie zna. Był tylko blondynem, który uśmiecha się z co drugiej gazety sam lub z Maią- to wszystko.
- Znajdzie kogoś lepszego. Zastąpi nas obie.
- Możliwe. Okej Rocky muszę lecieć. Mam zajęcia z dzieciakami. Uczymy się gam.- uśmiechnęła się promiennie, ale zupełnie w sztucznym stylu. Wyszła ze studia z tą swoją udawaną radością i ruszyła w kierunku szkoły muzycznej. Miała tam od czasu do czasu zajęcia z dziećmi. Lubiła to. Mogła pograć za darmo na przeróżnych instrumentach, mogła uczyć innych tego co sama potrafiła. Cieszyła się z sukcesów swoich podopiecznych, tak jak kiedyś cieszyło ją wszystko co udawało się Austinowi. Nagle usłyszała dźwięk wiadomości na swoim telefonie. Szybkim, choć niezdarnym ruchem wyjęła z małej torebki swój telefon i przeczytała po cichu treść. "Przyjdź dziś o 18.00 pod fontannę." Nie ma nadawcy? Nic z tego nie rozumiała, albo to jakiś kiepski żart albo... to kiepski żart. Nikt o zdrowych zmysłach nie umówiłby się z Nią. Przez moment w jej głowie pojawiła się nieśmiała myśl, że to może Austin chce się z nią spotkać, ale z tego co wiedziała z radia i telewizji miał być dzisiaj na pokazie mody Channel'a. Co za głupota. Austin i Channel. Nie ważne. Grunt, że dostała sms'a od nieznajomego. A co jeśli ktoś chce ją uprowadzić i więzić za okup? Okej, okej. Ally zwolnij! Podświadomość zwołała ją na ziemię. Iść czy nie? Oto jest pytanie. Właściwie nic na tym nie stracę... Ok. Pójdę. Ostatnim razem, gdy zaryzykowała i postanowiła spotkać się z Niall'em zaowocowało to całkiem fajną znajomością. Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.
____________
____
Kryształowy żyrandol wisiał tuż nad głową chłopaka, jakby upolował go sobie na swoją ofiarę. Austin usiadł na białej, skórzanej kanapie, która była centralnym miejscem salonu. Pod jego stopami leżał ogromny dywan z pradawnej dynastii, której nazwy nie sposób było zapamiętać. Ściany pomieszczenia pokryte były drobnymi elementami diamentów, odbijały one światło w tak niezwykły sposób, iż twrzyły piękne, kolorowe zestawienia. Wystrój był surowy, biały i można by rzec pusty, tylko ten nieszczęsny dywan psuł wszystko. Kompletnie tu nie pasował. Miał duszę.
- Tatku! To jest właśnie Austin Moon.- Maia przyprowadziła do chłopaka swojego ojca, aby mógł poznać wybranka ukochanej córeczki. Aus wstał i podał dłoń panu Mitchell.
- Miło mi Pana poznać.- uśmiechnął się.
- Mnie Ciebie również. Usiądź. -powiedział bez entuzjazmu. Moon posłusznie zajął swoje miejsce na sofie wraz z Maią, która nie odstępowała go na krok. Kurczowo ściskała jego przedramię cały czas. Na przeciwko ich usiadł Pan Mitchell.
- A więc młodzieńcze... jesteś muzykiem, tak? -zapytał surowo.
- Tak. Dwa miesiące temu wydałem pierwszą płytę. -uśmiechnął się pewnie Austin.
- Dobrze. A czym chcesz się zająć w przyszłości?
- Jeszcze nie myślałem nad tym. Muzyka to mój numer jeden. -stwierdził.
- Co!? Chyba żartujesz... A jakieś firmy, biznes? -krzyknął i popatrzył na blondyna zabójczym wzrokiem. Austin przeraził się jego zachowaniem i nagle ojciec Mai wybuchł śmiechem.- dałeś się nabrać! Żartowałem. Witaj w naszej rodzinie.
- Dziękuję. -chłopak odetchnął z ulgą.
- Załatwię Ci nowy kontrakt płytowy, jeśli chcesz, albo lepiej! Zrobimy Ci teledysk, gdzie tylko będziesz chciał.- mężczyzna zaczął opowiadać z radością.
- Tata ma sporo kontaktów. -stwierdziła Maia.
- Świetnie.- Asutin nie wiedział co robić, czuł się dosyć dziwnie. Ojciec Mai mówił i mówił o korzyściach, o nowych albumach, gadżetach, koncertach, ale wyraźnie odchodził od tematu muzyki pod taką postacią jaką widział Aus.
- Ok, Skarbie. Chodźmy na górę.- szepnęła do Austina Mais. Gdy weszli do pokoju Mai oczom chłopaka ukazała się ogromna sypialnia. Łóżko zajmowało połowę pokoju. Było wielkie i piękne. Wyglądało jakby ktoś ukradł je księżniczce Disney'a. Sypialnia odzwierciedlała charakter Mai. Była błyszcząca w każdym calu i to właściwie tyle. Błyszczała.
- I jak podoba Ci się moje małe królestwo? -zapytała Maia i usiadła na łóżku.
- Razi... razi pięknem rzecz jasna. -uśmiechnął się zadowolony z tego jak wybrnął z tej sytuacji.
- Chcesz zobaczyć moją nową sukienkę? Wiem, że chcesz. Poczekaj. -dziewczyna pobiegła do swojej garderoby i wyszła z niej ubrana z skąpą, zieloną sukienkę. Nie była ładna. Była modna i specyficzna.
- Ale, że Ty tak wyjdziesz do ludzi? -zapytał zdziwony. Maia pokiwała głową. -ma ładny kolor.
- O jesteś uroczy...- pocałowała go w policzek. -idziemy dzisiaj na imprezę do Seleny Gomez. Przyjedź po mnie o 20, okey? -zapytała pewnym siebie tonem, jakby odpowiedź była zupełnie oczywista.
- Właściwie wieczorem chciałem zrobić sobie próbę z nowym chórkiem, no i mam nowego choreografa. Muszę to wszystko...- spojrzał na dziewczynę i na sposób w jaki na niego patrzyła. Jej spojrzenia zabijało. Nie było innej odpowiedzi jak tylko zgoda. -oczywiście znajdę czas.
- No, mój chłopczyk.- Mais przeczesała jego gęstą czuprynę i uśmiechnęła się triumfalnie. Miała swoją osobistą zabawkę. Austin był tylko jej, a o Ally nie było ani mowy. Chłopak zgadzał się z nią we wszystkich sprawach, nie miał innego wyjścia. Była Panem i Władcą jego życia, sam nie wiedział kiedy to się stało. Po prostu tak było.
sobota, 16 listopada 2013
poniedziałek, 14 października 2013
6 . Przecież to nic wielkiego, to tylko pocałunek przed całym światem.
Do niezwykłego występu Austin'a na American Choice pozostał jeden dzień, 24 godziny, 1440 minut i brak Austin'a. Dzisiaj miała być Jego próba przed widowiskiem. Chłopak miał otworzyć całą galę nową piosenką, która od kilku dni górowała na listach przebojów w całej Ameryce, ale nie tylko. W Europie piosenka wzbiła się na podium, podobnie było w Azji. Moon nawet nie liczył na tak ogromny sukces, a Ally nawet w najśmielszych snach nie sądziła, że Jej piosenki staną się takimi hitami. Problem w tym, że w tym momencie Ally siedziała z Rocky w studiu, a On spóźniał się od dwóch godzin. W pewnym momencie drzwi wejściowe delikatnie się poruszyły i wszedł Harry razem z Niall'em. Ally podniosła wzrok i uśmiechnęła się na widok blondyna. Niall nieśmiało przeniósł wzrok na brunetkę.
-Cześć. - powiedział blondyn i popatrzył prosto w oczy Alison.
-Hej, co Ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.
-Przyjechał ze mną na galę. Wiesz mamy taki zespół i jesteśmy sła...
-Wiemy Głupku! -rzuciła Rocky.- to było pytanie retoryczne. Okej, wie ktoś gdzie jest Austin?
-Dzwonił do mnie kilka minut temu. Już jedzie. - odezwał się zgaszony Harry i nagle do studia wszedł speszony Aus, który za wszelką cenę nie chciał po sobie pokazać jak bardzo jest mu głupio. Usmiechnął się pewnie do wszystkich.
- Siema, jak tam? Wszyscy tutaj? Oo , Ally nowa sukienka? Śliczna. Serio. Niall? Co Ty tutaj robisz? Ostatnio wydałeś książkę no nie? Genialna bracie! Rocky, masz dzisiaj piękną fryzurę...
-AUSTIN... NIE DENERWUJ MNIE! -krzyknęła wściekła Rocky. Wszystko się w Niej gotowało. Aus od dawna całkowicie olewał swoje obowiązki względem właściwie wszystkich.
-Okej, okej... - chłopak usiadł i popatrzył na resztę znajomych. Wszyscy byli dosyć zmieszani. Każde z nich spojrzało na Ally.
-O co Wam chodzi? - zapytała zdziwiona. Harry podszedł do Niej i szepnął Jej coś do ucha.
-Ej, to może wyskoczymy na pizzę? Co wy na to? - uśmiechnął się Loczek.
-Świetnie, strasznie zgłodniałem na planie. - od razu rzucił entuzjastycznie Austin.
-Nie! Ty zostajesz! Masz popracować nad wykonaniem z Ally. No to pa. Chodźcie. - zmierzył wzrokiem pozostałych i wszyscy w tempie natychmiastowym wyszli. Austin popatrzył na Ally ze smutkiem w oczach i zaczął.
-Słuchaj, ja...
-Wiem, wiem... Film, Maia. Tylko wiesz ja mam już tego dosyć. - westchnęła zrezygnowana i wbiła wzrok w ścianę.
-Co przez to rozumiesz? - chłopak zmarszczył czoło.
-Odchodzę... nie dam tak dłużej rady. Starać się dla Kogoś Kto ma to wszystko kompletnie gdzieś i absolutnie tego nie docenia. Wiesz, że bardzo Cię kocham, ale w tym momencie zwyczajnie Cię nie lubię. Narazie.- spojrzała na blondyna i ruszyła w kierunku drzwi. Aus stał jak wryty nie wiedział co powiedzieć, jeszcze nigdy nie widział w Ally tyle bólu, smutku i zawodu za jednym razem. Czuł się okropnie. Zranił osobę, która była dla Niego tak niezwykle ważna. Nie potrafił tego opisać. W momencie kiedy Alison tak po prostu rzuciła to oschłe "narazie" wydawało mu się, jakby ktoś wyrwał z jego ciała wszystkie narządy. Był tak okropnie zły. Zawiódł Ją, a przecież Ona tak bardzo w Niego wierzyła, tyle razy chciała dać mu szansę. On wszystko zniweczył, zignorował całe Jej poświęcenie i pracę. Podszedł do opartej o krzesło gitary. Właśnie ten instrument podarowała mu Ally na Jego pierwszy większy występ. Uśmiechnął się na myśl o tamtym dniu. Wszystko było takie idealne. Wszystko układało się po jego myśli. Uderzył kilkakrotnie w struny i zaczął śpiewać to co przychodziło mu do głowy. Sam nie wiedział jak to się stało, ale pierwszy raz w życiu udawało mu się ułożyć sensowny tekst i melodię. Myślał o tym wszystkim co się wydarzyło, a słowa same cisnęły mu się na wargi. Właściwie nie rozumiał dlaczego z myślą o Alison ułożył taki ckliwy i romantyczny kawałek, ale był z siebie bardzo zadowolony. Nagle wszystko wydało się proste. Przecież może Ją przeprosić, wybłagać drugą szansę i ich przyjaźń znowu ożyje na nowo. Już nawet obmyślił cały plan. Zadedykuje Jej swój występ na American Choice, w koću piosenka jaką miał wykonać była jedną z najlepszych jakie stworzyła Ally. Genialnie. Wszystko wróci do normy.
_____________
-Rozmawiałaś z Nim?- zapytała zdenerwowana Rocky, gdy Alison weszła do swojego pokoju.
-Gadanie z Nim jest jak rzucanie czymś o mur. Po prostu postawiłam sprawę bardziej brutalnie. Amm... Możecie mi wyjaśnić dlaczego wchodzę do mojego pokoju, do mojej prywatnej samotni i wszyscy tu jesteście? - dzieczyna zmierzyła wszystkich wzrokiem i zatrzymała się na Harrym. - ani się waż zaglądać po moje łóżko! - chłopak odskoczył i usiadł spokojnie na łóżku.
-To ja proponuję się wyluzować i iść na zakupy. - uśmiechnęła się dumnie Rocky.
-Serio? Nie kupiłaś jeszcze kiecki na jutro?- Ally skarciła wzrokiem przyjaciółkę.
-Jakoś nie miałam czasu... to co idziesz ze mną?
-Jestem głodna, zła i mam ochotę na ogórki.-westchnęła.- Harry?
-Tak? - chłopak właśnie pokazywał coś na swoim smartfonie Niall'owi.
-Chcesz iść z Raquel na zakupy?
-Jasne! Znaczy, no w sumie nie mam nic lepszego do roboty. Mogę skoczyć razem z Nią i Nilsem.
-Nie mów na mnie RAQUEL, bo to będzie ostatnie Twoje słowo w życiu! Loczek, chodź!- krzyknęła Rocky i pociągnęła Harry'ego ze sobą.
-Genialnie. Zapomnieli o mnie. - Niall zrobił minę smutnego szczeniaka opuszczonego przez los. Allu spojrzała na Niego z troską w oczach.
-To może porobimy coś razem? Miło Cię znowu widzieć.-uśmiechnęła się promiennie.
-Jedzenie jest uwzględnione? - zaśmiał się pod nosem.
-Żarłok!- rzuciła w Niego poduszką. - może oglądniemy jakiś film tutaj? Wiesz moja mama to wirtuoz kuchni. - stwierdziła z powagą.
-Skoro tak nalegasz. - odrzucił w Jej stronę poduszkę.
_____________
Impreza z okazji American Choice na pewno nie należała do ubogich. Wszystko było dopracowane do ostatniego szczególiku. Oświetlenie, wystrój i nawet najmniej ważne słowa, które były wypowiadane przez prowadzących, a w tym przypadku przez Selenę Gomez i Justin'a Timberlake'a zostały dopracowane jak najlepiej. Ally siedziała wraz z Rocky oraz chłopakami z One Direction. Raz po raz spoglądała na swoją przyjaciółkę, która o dziwo czule uśmiechała się do Loczka. Miała nadzieję, że dziewczyna w końcu zrozumie to jak bardzo jest bliska Harry'emu. Tymczasem cała gala już za moment miała się rozpocząć. Wszędzie było słychać jeszcze ostatnie rozmowy, pstrykanie aparatów i tym podobne zjawiska. Nagle oświetlenie całkowiecie zgasło, a do uszu dobiegły pierwsze dźwięki Jej piosenki. Zwróciła całą swoją uwagę na scenie i wyczekiwała momentu, aż pojawi się na niej Austin. Nie ważne, że była z Nim pokłócona czy coś w tym rodzaju. Zawsze będzie się o Niego troszczyć. Chłopak rozpoczął pierwszą zwrotkę utworu, oczywiście wywołał tym pisk fanek, które stały tuż przed sceną. Wszyscy momentalnie się ożywili, co oznaczało jedno - piosenka na dwieście procent jest hitem! Po odrzuceniu kilku tancerzy i uproszczeniu całości układ taneczny też nie był najgorszy. Układ nawet nie był tak interesujący i tak wszyscy wlepili wzrok w Austina. To On był gwiazdą, niezaprzeczalnie i nieodwołalnie. Alison była pełna podziwu, rozpierała Ją duma i żal Jej było, gdy chłopak zakończył swój występ. Wszyscy rzecz jasna wstali, wiwatowali i ogólnie zrobiło się strasznie pozytywnie.
- Okej, okej.-uspokajał ich delikatnie sam zaintersowany.- dzięki za ten występ! Uwielbiam was wszystkich! Dzięki za brawa, za pomoc. Chciałbym też z tego miejsca przeprosić pewną kochaną brunetkę...- nagle tłum przerwał Austinowi i wydał z siebie coś na wzór "uuu" - tak, tak kochaną, bo zawsze mnie wspiera i ja tego nie doceniłem. Dziękuję Ci za wszystko. Jesteś dla mnie mega ważna. Dzięki A...- i nagle na scenę wbiegła Maia Mitchell, po czym czule objęła chłopaka i złożyła gorący pocałunek na Jego ustach. Chłopak wcale, a wcale się nie wzbraniał przed tym doświadczeniem, co więcej - był zadowolony. Wszyscy zaczęli jeszcze głościej wiwatować, a Alison stała jak wryta i w pewnej chwili po Jej policzku spłynęła łza. Dziewczyna szybko próbowała się jej pozbyć, więc przetarła subtelnie oczy chusteczką i usiadła. Nie słyszała prawie nic, jakoś nie obchodziło Jej to co działo się w około. Przecież to nic wielkiego Austin tylko pocałował Maię na oczach całego świata, ale kogo to obchodzi? Alison Dawson? Jasne, że nie. To by było takie absurdalne i dziecinne, ale tak niestety prawdziwe.
_____________________________________________________________
-Cześć. - powiedział blondyn i popatrzył prosto w oczy Alison.
-Hej, co Ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.
-Przyjechał ze mną na galę. Wiesz mamy taki zespół i jesteśmy sła...
-Wiemy Głupku! -rzuciła Rocky.- to było pytanie retoryczne. Okej, wie ktoś gdzie jest Austin?
-Dzwonił do mnie kilka minut temu. Już jedzie. - odezwał się zgaszony Harry i nagle do studia wszedł speszony Aus, który za wszelką cenę nie chciał po sobie pokazać jak bardzo jest mu głupio. Usmiechnął się pewnie do wszystkich.
- Siema, jak tam? Wszyscy tutaj? Oo , Ally nowa sukienka? Śliczna. Serio. Niall? Co Ty tutaj robisz? Ostatnio wydałeś książkę no nie? Genialna bracie! Rocky, masz dzisiaj piękną fryzurę...
-AUSTIN... NIE DENERWUJ MNIE! -krzyknęła wściekła Rocky. Wszystko się w Niej gotowało. Aus od dawna całkowicie olewał swoje obowiązki względem właściwie wszystkich.
-Okej, okej... - chłopak usiadł i popatrzył na resztę znajomych. Wszyscy byli dosyć zmieszani. Każde z nich spojrzało na Ally.
-O co Wam chodzi? - zapytała zdziwiona. Harry podszedł do Niej i szepnął Jej coś do ucha.
-Ej, to może wyskoczymy na pizzę? Co wy na to? - uśmiechnął się Loczek.
-Świetnie, strasznie zgłodniałem na planie. - od razu rzucił entuzjastycznie Austin.
-Nie! Ty zostajesz! Masz popracować nad wykonaniem z Ally. No to pa. Chodźcie. - zmierzył wzrokiem pozostałych i wszyscy w tempie natychmiastowym wyszli. Austin popatrzył na Ally ze smutkiem w oczach i zaczął.
-Słuchaj, ja...
-Wiem, wiem... Film, Maia. Tylko wiesz ja mam już tego dosyć. - westchnęła zrezygnowana i wbiła wzrok w ścianę.
-Co przez to rozumiesz? - chłopak zmarszczył czoło.
-Odchodzę... nie dam tak dłużej rady. Starać się dla Kogoś Kto ma to wszystko kompletnie gdzieś i absolutnie tego nie docenia. Wiesz, że bardzo Cię kocham, ale w tym momencie zwyczajnie Cię nie lubię. Narazie.- spojrzała na blondyna i ruszyła w kierunku drzwi. Aus stał jak wryty nie wiedział co powiedzieć, jeszcze nigdy nie widział w Ally tyle bólu, smutku i zawodu za jednym razem. Czuł się okropnie. Zranił osobę, która była dla Niego tak niezwykle ważna. Nie potrafił tego opisać. W momencie kiedy Alison tak po prostu rzuciła to oschłe "narazie" wydawało mu się, jakby ktoś wyrwał z jego ciała wszystkie narządy. Był tak okropnie zły. Zawiódł Ją, a przecież Ona tak bardzo w Niego wierzyła, tyle razy chciała dać mu szansę. On wszystko zniweczył, zignorował całe Jej poświęcenie i pracę. Podszedł do opartej o krzesło gitary. Właśnie ten instrument podarowała mu Ally na Jego pierwszy większy występ. Uśmiechnął się na myśl o tamtym dniu. Wszystko było takie idealne. Wszystko układało się po jego myśli. Uderzył kilkakrotnie w struny i zaczął śpiewać to co przychodziło mu do głowy. Sam nie wiedział jak to się stało, ale pierwszy raz w życiu udawało mu się ułożyć sensowny tekst i melodię. Myślał o tym wszystkim co się wydarzyło, a słowa same cisnęły mu się na wargi. Właściwie nie rozumiał dlaczego z myślą o Alison ułożył taki ckliwy i romantyczny kawałek, ale był z siebie bardzo zadowolony. Nagle wszystko wydało się proste. Przecież może Ją przeprosić, wybłagać drugą szansę i ich przyjaźń znowu ożyje na nowo. Już nawet obmyślił cały plan. Zadedykuje Jej swój występ na American Choice, w koću piosenka jaką miał wykonać była jedną z najlepszych jakie stworzyła Ally. Genialnie. Wszystko wróci do normy.
_____________
-Rozmawiałaś z Nim?- zapytała zdenerwowana Rocky, gdy Alison weszła do swojego pokoju.
-Gadanie z Nim jest jak rzucanie czymś o mur. Po prostu postawiłam sprawę bardziej brutalnie. Amm... Możecie mi wyjaśnić dlaczego wchodzę do mojego pokoju, do mojej prywatnej samotni i wszyscy tu jesteście? - dzieczyna zmierzyła wszystkich wzrokiem i zatrzymała się na Harrym. - ani się waż zaglądać po moje łóżko! - chłopak odskoczył i usiadł spokojnie na łóżku.
-To ja proponuję się wyluzować i iść na zakupy. - uśmiechnęła się dumnie Rocky.
-Serio? Nie kupiłaś jeszcze kiecki na jutro?- Ally skarciła wzrokiem przyjaciółkę.
-Jakoś nie miałam czasu... to co idziesz ze mną?
-Jestem głodna, zła i mam ochotę na ogórki.-westchnęła.- Harry?
-Tak? - chłopak właśnie pokazywał coś na swoim smartfonie Niall'owi.
-Chcesz iść z Raquel na zakupy?
-Jasne! Znaczy, no w sumie nie mam nic lepszego do roboty. Mogę skoczyć razem z Nią i Nilsem.
-Nie mów na mnie RAQUEL, bo to będzie ostatnie Twoje słowo w życiu! Loczek, chodź!- krzyknęła Rocky i pociągnęła Harry'ego ze sobą.
-Genialnie. Zapomnieli o mnie. - Niall zrobił minę smutnego szczeniaka opuszczonego przez los. Allu spojrzała na Niego z troską w oczach.
-To może porobimy coś razem? Miło Cię znowu widzieć.-uśmiechnęła się promiennie.
-Jedzenie jest uwzględnione? - zaśmiał się pod nosem.
-Żarłok!- rzuciła w Niego poduszką. - może oglądniemy jakiś film tutaj? Wiesz moja mama to wirtuoz kuchni. - stwierdziła z powagą.
-Skoro tak nalegasz. - odrzucił w Jej stronę poduszkę.
_____________
Impreza z okazji American Choice na pewno nie należała do ubogich. Wszystko było dopracowane do ostatniego szczególiku. Oświetlenie, wystrój i nawet najmniej ważne słowa, które były wypowiadane przez prowadzących, a w tym przypadku przez Selenę Gomez i Justin'a Timberlake'a zostały dopracowane jak najlepiej. Ally siedziała wraz z Rocky oraz chłopakami z One Direction. Raz po raz spoglądała na swoją przyjaciółkę, która o dziwo czule uśmiechała się do Loczka. Miała nadzieję, że dziewczyna w końcu zrozumie to jak bardzo jest bliska Harry'emu. Tymczasem cała gala już za moment miała się rozpocząć. Wszędzie było słychać jeszcze ostatnie rozmowy, pstrykanie aparatów i tym podobne zjawiska. Nagle oświetlenie całkowiecie zgasło, a do uszu dobiegły pierwsze dźwięki Jej piosenki. Zwróciła całą swoją uwagę na scenie i wyczekiwała momentu, aż pojawi się na niej Austin. Nie ważne, że była z Nim pokłócona czy coś w tym rodzaju. Zawsze będzie się o Niego troszczyć. Chłopak rozpoczął pierwszą zwrotkę utworu, oczywiście wywołał tym pisk fanek, które stały tuż przed sceną. Wszyscy momentalnie się ożywili, co oznaczało jedno - piosenka na dwieście procent jest hitem! Po odrzuceniu kilku tancerzy i uproszczeniu całości układ taneczny też nie był najgorszy. Układ nawet nie był tak interesujący i tak wszyscy wlepili wzrok w Austina. To On był gwiazdą, niezaprzeczalnie i nieodwołalnie. Alison była pełna podziwu, rozpierała Ją duma i żal Jej było, gdy chłopak zakończył swój występ. Wszyscy rzecz jasna wstali, wiwatowali i ogólnie zrobiło się strasznie pozytywnie.
- Okej, okej.-uspokajał ich delikatnie sam zaintersowany.- dzięki za ten występ! Uwielbiam was wszystkich! Dzięki za brawa, za pomoc. Chciałbym też z tego miejsca przeprosić pewną kochaną brunetkę...- nagle tłum przerwał Austinowi i wydał z siebie coś na wzór "uuu" - tak, tak kochaną, bo zawsze mnie wspiera i ja tego nie doceniłem. Dziękuję Ci za wszystko. Jesteś dla mnie mega ważna. Dzięki A...- i nagle na scenę wbiegła Maia Mitchell, po czym czule objęła chłopaka i złożyła gorący pocałunek na Jego ustach. Chłopak wcale, a wcale się nie wzbraniał przed tym doświadczeniem, co więcej - był zadowolony. Wszyscy zaczęli jeszcze głościej wiwatować, a Alison stała jak wryta i w pewnej chwili po Jej policzku spłynęła łza. Dziewczyna szybko próbowała się jej pozbyć, więc przetarła subtelnie oczy chusteczką i usiadła. Nie słyszała prawie nic, jakoś nie obchodziło Jej to co działo się w około. Przecież to nic wielkiego Austin tylko pocałował Maię na oczach całego świata, ale kogo to obchodzi? Alison Dawson? Jasne, że nie. To by było takie absurdalne i dziecinne, ale tak niestety prawdziwe.
_____________________________________________________________
Dziękuję bardzo serdecznie za dwie nominacje mojego bloga do Libster Awards!
Dziękuję Elci Tyc i Werce :)
Wielka, wielka radość i mega zdziwienie, ale żeby już nie przedłużać moje odpowiedzi na dwie porcje pytań od was :)
Pytania od Elci :
1. Opisz się w trzech słowach.
wesoła, głośna, bałaganiara :)))))
2. Ile masz lat?
16
3. Co Cię inspiruje w pisaniu bloga?
odcinki Austina i Ally, wydarzenia w show-biznesie itd. :D
4. Ulubiony deser?
uwielbiam prawie wszystko co słodkie <3
5. Jakie miasto chciałabyś zwiedzić?
Ogólnie chciałabym podróżować, ale pierwszym które chcę zwiedzić jest Londyn :)
6. Jakie jest Twoje motto?
' Nigdy nie mów nigdy. ' , ' Przeznaczenie znajdzie drogę' , ' Tylko niemożliwe jest warte zachodu':)
7. Hobby?
muzyka, filmy, teatr, taniec, żużel, fotografia
8. Czy umiesz grać na jakimś instrumencie? Jak tak to na jakim i jak długo grasz, albo się uczysz.
z większym lub mniejszym sukcesem próbuję grać na gitarze od 5 lat XD ah ten słomiany zapał :D
9. Opisz w 4 słowach swoje życie.
kochaneeeee! <3 , spontaniczne, spóźnialskie i spokojne
10. Czy chciałabyś co zmienić w sobie?
Raczej nie, bo lubię siebie, chociaż czasem dziwnie się zachowuję i brakuje mi pewności siebie i takiej charyzmy, a jeśli chodzi o wygląd to chyba 'niedoskonałości skóry' i nos :D
11. Jak byś mogła to jaką gwiazdę chciałabyś spotkać?
Ross, Laura, Taylor Momsen, Miley Cyrus, Demi Lovato
Pytania od Werki :
1. Jak masz na imię?
Jedno z najbardziej pospolitych imion, czyli Katarzyna :D
2. Leonetta vs Auslly?
AUSLLY!
3. Maia vs Laura?
LAURA, chociaż generalnie jakoś nie czytałam dużo o Mai i wgl, ale po prostu wolę Lau :)
4. Dlaczego piszesz bloga o Auslly a nie o innej?
Po prostu ich najbardziej lubię, te momenty kiedy tak przypadkiem dotykają się dłońmy, gdy grają na pianinie, albo te ich uśmiechy i spojrzenia. To wszystko jest takie nieśmiałe i tak urocze zarazem. Są według mnie dla siebie stworzeni :)
5. Ile masz lat?
16
6. Masz chłopaka?
Od jakiegoś czasu nie :))
7. Masz zwierzęta ?
Tak i to dużo :) Konie, psy, koty, króliki :))))
8. Dlaczego lubisz Auslly?
Bo są kochani <3 Austin jest dla mnie ideałem chłopaka, jest bardzo miły i szanuje Ally, a z kolei Ona jest urocza :) No i oboje mają wielki talent :)
9. Ulubiony serial (ogólnie) ?
Raczej nie oglądam seriali, poza tymi z DisneyChannel i tymi z youtube;)
10. W jakim województwie mieszkasz ?
Podkarpacie :)
DZIĘKUJĘ !!! ;)
Pytania ode mnie:
1. Laura czy Maia?
2.Jak wyobrazasz sobie idealną randkę?
3.Co lubisz w Rossie?
4.Ile masz lat?
5.Umiesz śpiewać?
6.Ulubiona piosenka?
7.Ulubione danie?
8.Dlaczego piszesz opowiadanie o Auslly?
9.Jakiego koloru masz oczy?
10.Kiedy obchodzisz urodziny ?
sobota, 31 sierpnia 2013
5 . Podłoga, Maia i resztki sałatki bywają groźne.
Brunet średniego wzrostu z kręconą czupryną na głowie wysiadł z taxówki i przy pomocy kierowcy wyciągnął z bagażnika swoją torbę z rzeczami.
- Dziękuję. To pana napiwek. -podał mu 20 dolarów i uśmiechną sympatycznie.
- Nie ma za co. - mężczyzna chwycił pieniądze i przyglądnął się nastolatkowi. - hej, czy ty czasem nie jesteś jednym z tych chłopaków z tego brytyjskiego zespołu? - popatrzył na Harry'ego z zaciekawieniem.
-Tak to ja. - chłopak obdarzył Go kolejnym przyjaznym uśmiechem.
- Nie miałbyś nic przeciwko, gdybym poprosił o autograf?
- Jasne, że nie . - Harry wyciągną z plecaka długopis, który zawsze nosił na wszelki wypadek i poprosił taksówkarza o kawałek kartki, po czym złożył na niej swój podpis z dedykacją dla córki kierowcy. Po chwili samochód odejchał, a On stał przed domem jednej ze swoich najlepszych przyjaciółek. Poznał Ally dzięki Austinowi, od razu wydaławała się być w porządku. Może nie należała do najbardziej rozgarniętych osób, ale była dobra dla wszystkich, starała się jak tylko mogła w każdym dostrzegać poztywne cechy. Jej zachowanie było na swój sposób całkiem urocze.
- Dzień dobry. Zastałem Ally? - zapytał ujmująco, gdy drzwi domu otworzyła pani Dawon.
- O, Harry! Wchodź, wchodź. Ally jest na górze razem z Rocky. - odpowiedziała mu miło. Harry podziękował i rzucił się w stronę schodów na poddasze, jednak w pewnej chwili przypomniało mu się z kim była Alison. Towarzyszką jego przyjaciółki, był nie kto inny, a Rocky Blue. Wprost ideał Harry'ego. Jej uśmiech, Jej ciemne orzechowe oczy i genialne ruchy taneczne, które tyle razy demonstrowała mu razem z Austin'em. Nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że ktoś mógłby skraść Jego serce, przecież jest sławnym na cały świat członkiem popularnego boysbandu, wszystkie nastolatki marzyły o spotkaniu z Nim, a jednak On wolał... Rocky. Taką niezwykłą, a jednocześnie tak normalną dziewczynę. Tylko przy Niej był taki... nieśmiały. Chciał za wszelką cenę Ją rozśmieszyć, co na ogół mu całkiem nieźle wychodziło, bo robił z siebie totalne pośmiewisko w Jej towarzystwie. Nigdy jednak nie okazywał specjalnego zainteresowania, miał nadzieję, że to właśnie Jego obojętność przyciągnie Ją do Niego w jakiś magiczny sposób. Niestety, magia nie istnieje i tak od roku Harry nieudolnie próbuje zafascynować swoją osobą Rocky Blue.
Powoli ruszył w stronę drzwi do pokoju. Starał się w myślach ułożyć coś na wzór planu, co powinien powiedzieć na powitanie i tak dalej. W końcu otworzył drzwi do sypialni przyjaciółki.
- Cześć, dziewczyny. - wydukał i uśmiechnął się czarująco,a Ally podbiegła do Niego,by się przytulić.
- Harry! - mocno wtuliła się w przyjaciela. Rocky przyglądała się temu z odległości łóżka i czuła się dosyć niezręcznie. Nie była tak blisko z Harrym, więc nie wypadało się ściskać, ale nie była też tak daleko by rzucić oschłe 'cześć' właściwie ich relacja była bliżej nieokreślona. - co tutaj robisz? Przecież miałeś być w Londynie?- zapytała zdziwiona Alison.
- Mam kilka dni przerwy w trasie, więc przyjechałem. Poza tym i tak muszę być z chłopakami na American Choice. Potem chcę pojechać na kilka dni do rodziny. - obdarzył ich rezolutnym uśmieszkiem.
- A właściwie... czemu nie ma z Tobą Austin'a? - zmarszczyła czoło w wyrazie niezrozumienia całej sytuacji.
- Jest na randce...-nagle przerwała mu Rocky, która do tego momentu nie zabierała głosu.
- z Maią! I dlatego ja jestem tutaj... musimy ich jakoś rozdzielić! -powiedziała pewnie i wstała z łóżka. -musimy zepsuć tą randkę albo nie wiem co... po prostu nie ma opcji, żeby oni byli razem.
- Popieram. - Harry podniósł rękę i popatrzył nieśmiało na zdeterminowaną Rocky.
- No w końcu Loczek mówi z sensem. - spojrzała na Ally i czekała na Jej reakcję. Liczyła, że i Ona popiera ich zdanie o tym co łączy Austin'a i Maię.
- Jesteście okropni. - popatrzyła ze smutkiem na przyjaciół. - mi też nie podoba się fakt, że Austy nie ma dla nas czasu i delikatnie mówiąc nas olewa dla Niej, ale może jest szczęśliwy? - łypnęła oskarżającym wzrokiem na dwójkę bojowo nastawionych 'rebeliantów'.
- Ally, dlaczego ty zawsze musisz być taka... dobra? - Ro zmrużyła oczy. - przecież wiem, że Jej nie lubisz.
- No tak, ale... no niby co im chcecie zrobić? Co? -zapytała w taki sposób, jakby wcale nie czekała na odpowiedź, jakby już dawno sama dostała ją w swojej głowie.
- Właściwie nie wiem... po prostu zepsujemy ich spotkanie. Harry masz pomysł? Rusz tym kręconym gniazdem na głowie. - powiedziała oschle, a jednocześnie delikatnie uśmiechnęła się do chłopaka, któremu udało się wyłowić ten nieśmiały wyraz sympatii.
- Po prostu tam chodźmy. Fakty i plany stwierdzimy na miejscu, a przy okazji to może być niezła zabawa. - stwierdził z entuzjazmem.
- Czy wy siebie słyszycie? Zniszczycie mu randkę, bo Jej nie lubimy? - Ally jeszcze raz próbowała przywołać przyjaciół do porządku.
- Ha! Powiedziałaś "my"! Wiem, że też chcesz to zrobić. Ally chodź z nami. - Rocky szybko wyłapała małą pomyłkę koleżanki.
- Nie denerwuj mnie. Nawet nie wiecie, gdzie Oni są. - mruknęła.
- W knajpie na piątej przecznicy. - odparł szybko Harry. - dostałem sms'a od Austin'a, gdzie mam Go szukać w razie 'jakby co'.
- Super! No to idziemy. - Rocky ubrała swoją kurtkę i chwyciła torebkę, a Harry przeczesał włosy ręką i oboje ruszyli w stronę drzwi. Ally usiadła przed fortepianem i dotknęła kilku klawiszy.
- Alison! No chodź! - krzyknęła Rocky.
- Ale kiedy ja nie chcę... Nie i już. - powiedziała cicho, ale stanowczo.
- Popatrz na to z innej strony. Zamówimy coś do jedzenia jak wyjdą, a przerwanie im randki to tylko dodatek do wszystkiego. - uśmiechnęła się najszerzej jak tylko potrafiła.
- Jak tak o tym mówisz to wcale nie brzmi tak okrutnie. Okej w sumie... pójść zawsze można. - westchnęła głęboko i ruszyła razem z Nimi. Po kilku minutach byli już na miejsu, jak się okazuje taxówki w Maiami czasem mają zawrotną szybkość. Na tyle zawrotną, by dostać mandat, ale na tyle odpowiednią by dojechać na czas i zepsuć randkę. Kolejnym elementem wielkiego planu był - kamuflarz. Jak wejść do środka i nie dać się zauważyć Austinowi i Mai? Właściwie to dosyć głupie pytanie. Oczywistym jest, że ludzie, którzy podobają się sobie nawzajem świata poza sobą nie widzą.
- Serio? Palma w doniczce? Genialni jesteście. - Ally sczerze wątpiła w powodzenie ich wielkiego przedsięwzięcia, a już na pewno wątpiła, że pomysł schowania się za kwiatkiem był okej.
- Nie marudź. Jest dobrze, ej czemu oni wstają? - zapytała zdziwiona Rocky. - może to już koniec randki, może było dennie. - uśmiechnęła się triumfalnie.
- A może idą odnieść naczynia? - zapytał ironicznie Harry.
- Może. - dziewczyna zamilkła.
- Okej. To bez sensu. Wychodzę. - rzuciła Ally i nie patrząc gdzie się kieruje po prostu szybko ruszyła, aby jak najszybciej oddalić się od przyjaciół. Kilka sekund póżniej film urywał się z wielkim bólem głowy, a Ona leżała na podłodze obok Mai i przyglądała się Jej ze zdziwieniem, dlaczego Ona do licha ma na twarzy resztki sałatki z kurczaka? I dlaczego są razem na podłodze?
- Ally, nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? - Austin rzucił się w stronę przyjaciółki i przykucnął z twarzą o kilka cali od Jej.
- Tak, tak. - Aus pomgół Jej wstać, a następnie pomgół Mai. - najmocniej przepraszam, nie patrzyłam, gdzie idę. Wybaczcie.
- Zrobiłaś to specjalnie! Przyznaj! Specjalnie wyrzuciłaś na mnie ten talerz, jak mogłaś!? Austin! Zrób coś! - krzyczała wściekła Maia, kiedy chłopak wyjmował resztki z Jej włosów.
- Nie mów tak do Niej! - zza wielkiej palmy wybiegła zbulwersowana Rocky.
- No jeszcze Ty... świetnie. - jęknęła Mais, a obok Rocky pojawił się Harry.
- Co Wy tu wszyscy robicie? - zapytał ze zdziwieniem Austin.
- Spaceru...- zaczęła Ro, ale Harry Jej przerwał.
- Jemy! Mają tutaj świetne kuraczki. Właśnie chcieliśmy zamówić porcję, a Alison wprost nie mogła się doczekać, kiedy zajmie miejsce. To dlatego tak pędziła. Ah, ta nasza szybka i wściekła Ally. - Harry poczochrał włosy przyjaciółki. - Ty, Ty , Ty. No już. Rozejść się. - rzucił ze śmiechem.
- To jeszcze nie koniec. - Maia obdarzyła Ally zabójczym wzrokiem, jakby chciała powiedzieć " innym razem z Tobą skończę i będziesz błagać o litość." Obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia.
- To ja.. Może... Jakoś... Ygh. Do zobaczenia jutro. - Austin westchnął ze smutkiem i ruszył za Maią. Cała trójka wymieniła spojrzenia. To absolutnie nie należało do normalnych zachowań ich przyjaciela. Austin Moon był... inny. To jest słaba podróbka. Co się stało z Nim stało? Ally stała jak wryta i patrzyła w drzwi przez, które przed momentem wyszedł wraz z "Nią". To wszystko bardzo Ją raniło, zwyczajnie bolało. I nie chodziło o głowę, w którą uderzyła się przy bliskim spotkaniu z Jędzą. Chodziło o taki wewnętrzny ból z utraty Kogoś lub Czegoś co kochasz, co jest Ci bliskie. Austin z całą pewnością zaliczał się do takich osób. Osób bliskich, o ile nie najbliższych.
wtorek, 27 sierpnia 2013
4 . Zrozumiałe jest porzucenie dla Mili Kunis lub Megan Fox... ale dla Krwiopijcy?
W studiu tanecznym od godziny Rocky dawała upust swoim emocjom. Ćwiczyła zaciekle układ na występ Austin'a, chociaż właściwie teraz to był już tylko zwykły układ skoro występ miał się wcale nie odbyć. Nagle w lustrze zobaczyła Austin'a.
- O no proszę kogo mu tutaj mamy? Nasza Gwiazda zechciała zajrzeć do studia. - powiedziała z kpiną w głosie dziewczyna i odwróciła się w Jego stronę.
- Rocky... Rocky... Rocky... - popatrzył na Nią ze śmiechem. - spokojnie autograf dostaniesz za darmo.
- Austin! Nie denerwuj mnie! Dobrze wiesz o co mi chodzi blond cwaniaku! - zmrużyła oczy i obdarzyła chłopaka morderczym spojrzeniem.
- Nie za bardzo, więc bądź tak miła i mi to szybko wyjaśnij, bo za 2 godziny mam randkę z Maią. - rozmarzył się pod nosem i spojrzał w sufit. - tam zawsze była taka fioletowa plama? - zdziwił się i zaśmiał.
- Nie, dopiero od 3 dni... Miałam ochotę na sok jagodowy. Nie pytaj... - mruknęła pod nosem.
- A więc przemilczę, więc czemu jesteś na mnie taka zła? - zapytał jeszcze raz ze spokojem.
- Niech pomyślę, może dlatego, że od miesiąca pracuję nad genialnym pokazem na Twój występ, a nagle ta 'jędza' oznajmia, że Ty nie masz zamiaru wystąpić! No i wiesz może chodzi mi też o to, że Ally od dwóch tygodni siedzi cały czas przy fortepianie i zdążyła ułożyć chyba z milion piosenek... - wykrzyczała wściekła.
- Rocky... jaki Ty masz głos nie myślałaś o śpiewaniu? -uśmiechnął się pod nosem, a Rocky pokręciła głową na myśl o tym, że dokładnie to samo usłyszała od Alison.- wszystko okej, tylko wiesz ja niczego nie odwołałem, ani nawet nie miałem zamiaru i zupełnie nie wiem kogo nazywasz zaszczytym mianem ' jędzy '. - zdziwił się i popatrzył na Rocky jak na kosmitkę.
- No, Maia... przyszła tutaj i powiedziała, że nie wystąpisz... - odpowiedziała pewna siebie i swoich racji.
- Musiała żartować, no przestań. Oczywiście, że wystąpię, nie denerwuj się. A teraz wybacz... mam randkę. - znowu wyszczerzył się jak 'jakiś' dziwak i podszedł do drzwi. - to do jutra... mamy próbę. Pa. - rzucił na odchodne i wyszedł. Rocky stała w milczeniu, zupełnie nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Wszystko co robiła Maia Mitchell dla Austin'a było 'czymś' okej, słodkim, uroczym i tak dalej. On absolutnie nie widział Jej wad, ani żadnych złych czynów, a przecież w mniemaniu Rocky to Maia była największym złem tego świata. Mdliło Ją na samą myśl, że jeden z Jej przyjaciół ma z Nią randkę! Pocałunki, przytulanki i te sprawy z takim potworem, aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby zostali parą! Tego nawet nie dopuszczała do swojej głowy, ale żeby tak się nie stało ktoś musi temu zapobiec i 'coś' czuła, że ta rola należy do Niej i do Ally. Podbiegła do wieszaka i chwyciła z niego czarną ramoneskę, po czym szybko ją na siebie zarzuciła, podniosła z ławki swoją torebkę i wybiegła ze studia. Przy wyjściu krzyknęła tylko do portiera, aby zamknął salę numer 4. Nie zważając na resztę ruszyła jak strzała w stronę domu Alison Dawson. Od studia do domu Jej przyjaciółki było na szczęście bardzo blisko , po kilku minutach Rocky stanęła w drzwiach pokoju Ally.
- Musisz mi pomóc!
___________
Harry stał na lotnisku w Maiami i czekał na swojego przyjaciela Austin'a, który był spóźniony już pół godziny. W końcu nie wytrzymał i wyciągnął telefon, aby wybrać Jego numer.
- Austin Monica Moon! Gdzie jesteś? - zapytał zbulwersowany.
- Miałeś nie wymawiać mojego drugiego imienia Głupku! Jestem w domu, a gdzie mam być? - w Jego głosie było słychać ogromne zdziwienie.
- Na lotnisku Ćwoku! Miałeś po mnie wyjechać! - Harry nie krył oburzenia co do Jego zapominalstwa.
- To dzisiaj jest dzisiaj? To znaczy czwartek? Zapomniałem na śmierć... Sorry, mam randkę z Mais. - wybełkotał zawstydzony.
- Z kim !? No proszę Cię... Okej, daruj sobie. Zadzwonię po taxi.- stwierdził zażenowany zachowaniem kumpla. Rozumiał, że dziewczyny są u nich na pierwszym planie, ale przecież powtarzał mu setki razy, że Maia jest jak 'krwiopijca'. Napawała Go lękiem, a kiedy przytulała Austin'a miał wrażenie, że Go udusi. Na samą myśl o tym przeszedł Go zimny dreszcz.
- Okej. Jak chcesz, może wysłać po Ciebie Bridget?- zapytał z lekką obojętnością w głosie.
- Nie, nie trzeba. Pojadę do Ally. - uśmiechnął się delikatnie sam do siebie i rozłączył. Austin zdenerwował Go do granic wytrzymałości. Porzucić przyjaciela dla... Jędzy? To nie logiczne. Zrozumiałby, gdyby to była Mila Kunis albo Megan Fox, ale Mia Mitchell ? To się w głowie nie mieści.
- No, Maia... przyszła tutaj i powiedziała, że nie wystąpisz... - odpowiedziała pewna siebie i swoich racji.
- Musiała żartować, no przestań. Oczywiście, że wystąpię, nie denerwuj się. A teraz wybacz... mam randkę. - znowu wyszczerzył się jak 'jakiś' dziwak i podszedł do drzwi. - to do jutra... mamy próbę. Pa. - rzucił na odchodne i wyszedł. Rocky stała w milczeniu, zupełnie nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Wszystko co robiła Maia Mitchell dla Austin'a było 'czymś' okej, słodkim, uroczym i tak dalej. On absolutnie nie widział Jej wad, ani żadnych złych czynów, a przecież w mniemaniu Rocky to Maia była największym złem tego świata. Mdliło Ją na samą myśl, że jeden z Jej przyjaciół ma z Nią randkę! Pocałunki, przytulanki i te sprawy z takim potworem, aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby zostali parą! Tego nawet nie dopuszczała do swojej głowy, ale żeby tak się nie stało ktoś musi temu zapobiec i 'coś' czuła, że ta rola należy do Niej i do Ally. Podbiegła do wieszaka i chwyciła z niego czarną ramoneskę, po czym szybko ją na siebie zarzuciła, podniosła z ławki swoją torebkę i wybiegła ze studia. Przy wyjściu krzyknęła tylko do portiera, aby zamknął salę numer 4. Nie zważając na resztę ruszyła jak strzała w stronę domu Alison Dawson. Od studia do domu Jej przyjaciółki było na szczęście bardzo blisko , po kilku minutach Rocky stanęła w drzwiach pokoju Ally.
- Musisz mi pomóc!
___________
Harry stał na lotnisku w Maiami i czekał na swojego przyjaciela Austin'a, który był spóźniony już pół godziny. W końcu nie wytrzymał i wyciągnął telefon, aby wybrać Jego numer.
- Austin Monica Moon! Gdzie jesteś? - zapytał zbulwersowany.
- Miałeś nie wymawiać mojego drugiego imienia Głupku! Jestem w domu, a gdzie mam być? - w Jego głosie było słychać ogromne zdziwienie.
- Na lotnisku Ćwoku! Miałeś po mnie wyjechać! - Harry nie krył oburzenia co do Jego zapominalstwa.
- To dzisiaj jest dzisiaj? To znaczy czwartek? Zapomniałem na śmierć... Sorry, mam randkę z Mais. - wybełkotał zawstydzony.
- Z kim !? No proszę Cię... Okej, daruj sobie. Zadzwonię po taxi.- stwierdził zażenowany zachowaniem kumpla. Rozumiał, że dziewczyny są u nich na pierwszym planie, ale przecież powtarzał mu setki razy, że Maia jest jak 'krwiopijca'. Napawała Go lękiem, a kiedy przytulała Austin'a miał wrażenie, że Go udusi. Na samą myśl o tym przeszedł Go zimny dreszcz.
- Okej. Jak chcesz, może wysłać po Ciebie Bridget?- zapytał z lekką obojętnością w głosie.
- Nie, nie trzeba. Pojadę do Ally. - uśmiechnął się delikatnie sam do siebie i rozłączył. Austin zdenerwował Go do granic wytrzymałości. Porzucić przyjaciela dla... Jędzy? To nie logiczne. Zrozumiałby, gdyby to była Mila Kunis albo Megan Fox, ale Mia Mitchell ? To się w głowie nie mieści.
czwartek, 22 sierpnia 2013
3 . Teraz nie mam dwunastu lat...
- Nie mogę uwierzyć, że to dla mnie zrobiłaś! Serio? Mais jesteś cudowna! - Bridgit nie kryła radości, jaką sprawiła jej wiadomość o tym, że dostała rolę w filmie u boku nowej koleżanki.
- Nie musisz dziękować. Byłaś najlepsza na castingu. - uśmiechnęła się obojętnie. - co powiesz na mały zakupowy wypad?
- Powiem : ooo tak! Czekam na to od dwóch tygodni. - stwierdziła zadowolona.
- Wybacz. To wszystko przez te przedłużające się zdjęcia. - jęknęła marudnie i usiadła na sofie.
- Zdjęcia? Jesteś pewna? Czy może raczej nieustanne wypady z moim bratem? - na Jej twarzy pojawił się cwany uśmieszek. - to nie to, że ja coś paplam, ale Austin wyraźnie Ci się podoba.
- Oczywiście, że tak... tylko jest jeden mały problem. Ten problem ma na imię Ally. - przewróciła oczami.
- Nie rozumiem... - zmarszyła czoło.
- A co w tym jest do rozumienia? Austin ma świra na Jej punkcie. Każda nasza rozmowa sprowadza się do Jej tematu. Ally ślicznie śpiewa, Ally genialnie gra na pianinie. Ach, gdybyś słyszała jak Ally potrafi wykonywać solówki na gitarze. Ally ma taki potencjał. Uwielbiam spędzać czas z Al... - nagle Bridgit Jej przerwała.
- Ally to tylko przyjaciółka! A Ty... cóż od razu widać, że nie jesteś mu obojętna. - usiadła obok Mai i popatrzyła na nią z pewnym siebie uśmiechem.
- Tak myślisz? - zerknęła na przyjaciółkę. - Właściwie to i tak nie ma znaczenia. Austin czy tego chce, czy nie i tak będzie mój.
- Masz jakiś pomysł? - zainteresowała się Brid.
- Jesteś Jego siostrą. Pomożesz mi, wypytasz i sprawdzisz teren, a potem już sobie dam radę. Za jakiś czas nie będzie wiedział kim w ogóle była Ally. - uśmiechnęła się złowieszczo. - to co zakupy? - obie energicznie wstały i ruszyły w stronę wyjścia.
______
____
Pianino w pokoju na poddaszu wydobywało z siebie genialne dźwięki, kiedy nagle wszystko przerwał trzask popchniętych drzwi, a oczom Ally, która to była sprawczynią tych melodii ukazała się zdenerwowana i niewyspana Rocky Blue. Dziewczyna była jedną z Jej najbliższych przyjaciółek, właściwie - jedyną, oczywiście poza Trish.
- NIECIERPIĘ TEJ PUSTEJ LALKI ! -krzyknęła wściekła i wzięła głęboki oddech. Ally odwróciła się w Jej stronę i delikatnie zdjęła dłonie z klawiszy instrumentu.
- Rany, jaki Ty masz głos. Myślałaś o śpiewaniu? - uśmiechnęła się promiennie Alison.
- Nawet nie próbuj zmieniań tematu. Wiesz co tym razem wymyśliła? Kazała mi odwołać występ Austin'a na American Choice! Wyobrażasz to sobie? Tygodnie przygotowań, nowe układy, godziny katorg codziennie...
- I nowe piosenki. -wtrąciła Ally.
- O i nowe piosenki! A Ona po prostu przyszła i powiedziała, że On nie wystąpi! Rozumiesz!? - Rocky absolutnie nie kryła zdenerwowania, włożyła w cały występ mnóstwo pracy i serca, ale nie tylko Ona, a co z resztą tancerzy? Nagle ma powiedzieć 22 osobom, że układ, który ćwiczyli od dłuższego czasu wcale nie jest potrzebny.
- Pogadaj z Nim. - stwierdziła obojętnie. - jest nam wynien wyjaśnień, a jeśli nie On to Maia.
- Okej, no to... Ty z Nim pogadaj. A właściwie gdzie On jest? - zapytała zaciekawiona i delikatnie zmarszczyła czoło.
- Nie widziałam Go od dwóch dni, pewnie jest gdzieś z Maią. - oznajmiła smętnie i spuściła wzrok na klawisze.
- Dwa dni!? Przecież wy bez siebie godziny nie potraficie wytrzymać. Najlepsi przyjaciele na zawsze i te sprawy. - skrzywiła się w wyrazie uśmiechu.
- Też tak myślałam...- do oczu napłynęły Jej łzy, ale skutecznie chciała się ich pozbyć, szybko niezauważalnie wręcz dla przyjaciółki otarła pierwsze oznaki słabości. - Rocky nie obraź się, ale mam jeszcze piosenkę do skończenia. Muszę zostać sama...
- Jasne, wpadnę do Ciebie później. Postaram się jeszcze spotkać z Austinem i przemówić mu do rozsądku. - zaczęła uderzać pięścią w dłoń próbując rozbawić Ally, po chwili odwróciła się na pięcie i wyszła. Alison została sama w pokoju, tylko Ona i Jej pianino, czyli idealne połączenie. W takich momentach zwykle cieszyła się, że chociaż na moment może być sama, aby pozbierać myśli i stworzyć nowy hit dla genialnego Austin'a Moon'a, ale nie dziś... nie teraz. Akurat w tej chwili brakowało Jej głośnego przyjaciela, który zawsze nucił pod nosem i tłukł się na playstation. Czuła, że to co było, że cała ich przyjaźń zmieni się i to bardzo. W głowie miała wizję tego jak Maia i Austin stają się parą. Wiedziała, że to kiedyś nastąpi... Widziała jak na Nią patrzy, jak przytula... No i widziała Jej wzrok skierowany do Alison... cóż mord w oczach to za mało powiedziane. A może faktycznie ograniczała Go i nie potrafiła pogodzić się z tym, że On zaczyna czuć 'coś' do Mai? Westchnęła w duchu i spojrzała na komodę pod ścianą, na jej wierzchu stało zdjęcie. Uwielbiała je. Może dlatego, że nie widać na nim Jej twarzy, dzięki czemu nie musiała komentować tego jak typowa dziewczyna i ubolewać nad tym jak fatalnie wyszła. Może lubiła je, bo jest na nim z Austinem... bo mają po 12 lat i świat jest tak łatwy i oczywisty... Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o wspólnym dzieciństwie, ale czas biegnie dalej... dzisiaj nie ma 12 lat... i nic nie jest łatwe, ani oczywiste.
- Pogadaj z Nim. - stwierdziła obojętnie. - jest nam wynien wyjaśnień, a jeśli nie On to Maia.
- Okej, no to... Ty z Nim pogadaj. A właściwie gdzie On jest? - zapytała zaciekawiona i delikatnie zmarszczyła czoło.
- Nie widziałam Go od dwóch dni, pewnie jest gdzieś z Maią. - oznajmiła smętnie i spuściła wzrok na klawisze.
- Dwa dni!? Przecież wy bez siebie godziny nie potraficie wytrzymać. Najlepsi przyjaciele na zawsze i te sprawy. - skrzywiła się w wyrazie uśmiechu.
- Też tak myślałam...- do oczu napłynęły Jej łzy, ale skutecznie chciała się ich pozbyć, szybko niezauważalnie wręcz dla przyjaciółki otarła pierwsze oznaki słabości. - Rocky nie obraź się, ale mam jeszcze piosenkę do skończenia. Muszę zostać sama...
- Jasne, wpadnę do Ciebie później. Postaram się jeszcze spotkać z Austinem i przemówić mu do rozsądku. - zaczęła uderzać pięścią w dłoń próbując rozbawić Ally, po chwili odwróciła się na pięcie i wyszła. Alison została sama w pokoju, tylko Ona i Jej pianino, czyli idealne połączenie. W takich momentach zwykle cieszyła się, że chociaż na moment może być sama, aby pozbierać myśli i stworzyć nowy hit dla genialnego Austin'a Moon'a, ale nie dziś... nie teraz. Akurat w tej chwili brakowało Jej głośnego przyjaciela, który zawsze nucił pod nosem i tłukł się na playstation. Czuła, że to co było, że cała ich przyjaźń zmieni się i to bardzo. W głowie miała wizję tego jak Maia i Austin stają się parą. Wiedziała, że to kiedyś nastąpi... Widziała jak na Nią patrzy, jak przytula... No i widziała Jej wzrok skierowany do Alison... cóż mord w oczach to za mało powiedziane. A może faktycznie ograniczała Go i nie potrafiła pogodzić się z tym, że On zaczyna czuć 'coś' do Mai? Westchnęła w duchu i spojrzała na komodę pod ścianą, na jej wierzchu stało zdjęcie. Uwielbiała je. Może dlatego, że nie widać na nim Jej twarzy, dzięki czemu nie musiała komentować tego jak typowa dziewczyna i ubolewać nad tym jak fatalnie wyszła. Może lubiła je, bo jest na nim z Austinem... bo mają po 12 lat i świat jest tak łatwy i oczywisty... Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o wspólnym dzieciństwie, ale czas biegnie dalej... dzisiaj nie ma 12 lat... i nic nie jest łatwe, ani oczywiste.
Konsola do gier od rana nie miała, ani chwili wytchnienia. Austin przechodził po raz setny jeden z leveli w swojej ulubionej grze, gdy do Jego pokoju wparowała Bridgit.
- Co ty robisz? - popatrzyła na Niego z grymasem na twarzy.
- Nie masz oczu czy jak? - nawet nie spojrzał na siostrę, tylko grał jeszcze zacieklej.
- Nie interesują mnie te Twoje dziwaczne gry... dlaczego nie wyjdziesz z domu? - zapytała poirytowanym głosem. - wiesz może spotkałbyś się z Mai?
- Jakoś nie mam ochoty... muszę spotkać się z Rocky, dzwoniła do mnie i nie była zadowolona, tylko jeszcze nie wiem o co Jej chodzi.
- Zignoruj to... pewnie chodzi o jakiś drobiazg, a Mais bardzo chciała się dziś z Tobą zobaczyć... wiesz myślę, że Ona bardzo Cię lubi. A Ty co o tym sądzisz? - usiadła na Jego łóżku i popatrzyła na brata. - możesz przestać tłuc tą grę? - krzyknęła zdenerwowana. Austin wcisną przycisk "pauza" i obrócił się na fotelu by rozmawiać z siostrą twarzą w twarz.
- Co sądzę o Mai? - Brid poruszyła potwierdzająco głową. - uważam, że jest... urocza. Lubię nowe osoby... ma ładny uśmiech, lubi muzykę. Jest świetną aktorką. - stwierdził bez emocji i już miał znowu powrócić do gry, kiedy Brid podłożyła nogę pod Jego fotel, aby uniemożliwić mu obrót.
- Tylko tyle? To po co te wszystkie spotkania z Nią? Tylko dlatego, że jest urocza? - zmarszczyła czoło.
- Nie jestem pewny tego wszystkiego... bawię się z Nią świetnie i Ona mi się bardzo podoba, ale zauważam brak czegoś. Nie wiem o co chodzi... - odpowiedział zdezorientowany.
- Podoba Ci się? - dopytała jeszcze raz dla pewności.
- No tak. Myślisz, że mam się z Nią umówić? - popatrzył z powagą na siostrę.
- Jak chcesz... ale według mnie powinieneś. Sama zauważyłam, że Maia nie jest Ci absolutnie obojętna. - powiedziała to w taki sposób, aby nie pokazać Austinowi jak bardzo Jej zależy na tym by umówił się z Jej przyjaciółką. Chciała zabrzmieć... normalnie.
- Wiesz właściwie... masz rację. Umówię się z Nią dziś wieczorem na prawdziwą randkę. - uśmiechną się zadowolony ze swojej decyzji.
sobota, 3 sierpnia 2013
2 . Podwójne spotkanie... osobno.
Niebo tej nocy było śliczne, przepełnione gwiazdami, jakgby za moment wszystkie miały spaść na Ziemię z braku miejsca u góry. Ally powoli szła z nogi na nogę oglądając wszystko
co działo się dookoła. Z genialnego wypadu do kina niestety nic nie wyszło, powodem oczywiście było 163 centymetry czystego zła, czyli Maia. Jeden telefon, a Austin postanowił wyjść z Nią do klubu. Ally stwierdziła, że nie może być na Niego zła, przecież oboje mogą mieć różnych znajomych. Było Jej smutno i temu nie mogła zaprzeczyć,bo w takich momentach jak ten najbardziej brakowało Jej - Trish, która wyjechała kilka miesięcy temu do Australii. Austin pomagał Jej przyzwyczaić się do Jej braku, ale później rozpoczął pracę na planie filmu
i wszystko wywróciło się o 180 stopni. Nagle w miejscu Ally stanęła Maia , w miejscu muzyki - aktorstwo. Kto wie co zostanie zamienione następnie. Stwierdziła, że nie może dać po sobie poznać jak bardzo tęskni za dawnym Austinem, przecież to byłoby nachalne i dziecinne. Bała się, iż mógłby pomyśleć, że jest zazdrosna, że nie daje mu swobody. Nie chciała stracić kolejnego przyjaciela. Nie chciała dzisiejszego wieczoru być sama, potrzebowała z kimś poprzebywać. Delikatnym ruchem wyjęła z kieszeni telefon
i wybrała numer Harry'ego.
- Cześć Hazzi. Gdzie jesteś ?- zapytała uśmiechając się do samej siebie.
- W Londynie. A co się stało Słońce ?
- Wiesz tak właściwie to nic, po prostu...
- Niech zgadnę Austin właśnie jest gdzieś z Maią, a Ty się śmiertelnie nudzisz ? Wsiadam
w najbliższy samolot. - powiedział z entuzjazem.
- Harry ! Porąbało Cię !? Nie trzeba... Dam sobie radę, może Rocky jest tak samo samotna, albo Pan Conner z sąsiedniej ulicy. Ktoś się znajdzie... albo pójdę wyprowadzić koty Pani Jesenn. - marudziła pod nosem, nie bardzo myśląc nad tym co mówi.
- Będziesz wyprowadzać koty o 22.00 ?
- No, a co w dzień ? Przecież koty lepiej widzą w nocy. - zrobiła zdziwioną minę.
- Okej, to co za godzinę się widzimy?
- Nie, pewnie jesteś na super imprezie z chłopakami, a ja wyrywam Cię z objęć długonogiej blondynki.
- westchnęła zrezygnowana. - wracam do domu, położę się spać.
- Nie chcesz to nie przylecę, ale Niall jest w Miami. Pamiętasz Go, prawda?
- Wiesz trudno zapomnieć kolesia, który w 5 minut zjadł tyle co ja przez tydzień. - zaśmiała się pod nosem na myśl o Niallu. Jego obżarstwo było na swój sposób całkiem urocze.
- Zadzwonię do Niego. On na pewno nie odmówi kina i ... jedzenia ! - zaśmiał się do telefonu.
- Harry ! Nie.. proszę Cię... wiesz jaka jestem nieśmiała w stosunku do nowych ludzi !- zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
- On też , przyjdź do kina na Enterly Street. Powodzenia.
- Nienawidzę Cię ! - wykrzyczała , a w odpowiedzi usłyszała, tylko dźwięk zakończoego połączenia. Pomyślała o tym, że zawsze jąka się, przy nowych osobach, a już zwłaszcza przy chłopakach, no a już na pewno przy chłopaku z brytyjskiego bandu. Dziewczyny z całego świata dałbyby sobie głowę urwać za wieczór z Niallem Horanem. Ally zwyczajnie się bała... Całe Jej życie to jeden wielki strach, strach przed sceną, strach przed randkami, strach przed... życiem. Nigdy nie była na tyle wyluzowana co Austin, nie potrafiła być jak Rocky,
czy też Harry. To czyniło Ją według Niej "mdłą" i nijaką. A teraz kolejny raz biła się z myślami, co powinna zrobić ? Pójść do kina z Niallem ? Czy spokojnie udać się do domu ? Przed oczami stanął Jej obraz Austina żywo rozmawiającego z Maią przez telefon, przypomniała sobie Jego wyraz twarzy, ten uśmiech, który Aus miał zarezerwowany tylko dla najbliższych. Ta Jego euforia, kiedy obwieszczał, że Maia Mitchell chce wyjść z Nim na imprezę. W sumie zawsze można chociaż spróbować miło spędzić czas. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła pewnym krokiem w stronę Enterly Street. Po kilku przecznicach była na miejscu. Kino było stosunkowo puste, przecież nie było jeszcze późno. Prawdopodobnie po prosu teraz trwa jakiś seans. Zmierzyła wzrokiem cały holl, aż w rogu przy stoisku z jedzeniem i napojami zobaczyła blondyna średniego wzrostu w pastelowo niebieskiej koszulce pasującej do luźnych, czarnych jeansów i szarych trampek z Convers'a. Przyglądnęła się mu
z zaciekawieniem. Wydawał się być na tym samym poziomie towarzyskim co Ona. Jeszcze raz w duchu zebrała się na odwagę. Subtelnym krokiem ruszyła w stronę chłopaka. Dotknęła Jego ramienia i uśmiechnęła się najmilej jak potrafiła.
- Hej. Jestem Ally, pamiętasz mnie? - zapytała nieśmiało.
- Yyy , cześć. Niall. - podał Jej swoją dłoń i próbował ułożyć usta na wzór uśmiechu.
- Słuchaj od razu zacznę, że przepraszam, za Harry'ego... nie powinien Cię tu ściągać, a po drugie chcę Cię z góry uprzecić, że jestem okropnie nieśmiała i raczej nie licz na fajerwerki. - powiedziała spokojnie.
- Nie masz mnie za co przepraszać, dawno nie byłem w kinie, a chętnie dotrzymam Ci towarzystwa, co do nieśmiałości... cóż, chyba idealnie się dobraliśmy.- popatrzył z radością na dziewczynę.- na co masz ochotę ?- zapytał wskazując na stoisko.
- Hmmm... Na pewno nie popcorn. Może tamten zestaw ?- poaptrzyła na Niall'a z iskierką w oczach.
- Zestaw dla dzieci z zabawką? - zmierzył Ją wzrokiem. - Genialne! Zabawka jest moja.
- Liczyłam, że mi ją oddasz... - zrobiła minę smutnego szczeniaczka.
- Okej , wezmę dwa zestawy. - Ally ukazała się Jego radosna twarz. Widać było, że okropnie się stresuje, co w sumie dodawało pewności dziewczynie. Czuła, że nie tylko Ona jest przeniknięta stresem.
Po kilku minutach i wielu sprzeczkach wspólnie wybrali film. Nie było to łatwe zadanie, ale udało się.
- Smerfy 2 ! - wykrzyknął uradowany Niall.
- Liczyłam na 'coś' innego, ale skoro jesteś zadowolony to ja też. - westchnęła pobłażliwie Ally.
- A co powiesz na dwa filmy ? - zagadnął z łobuzerskim wyrazem twarzy.
- Co masz na myśli ? - zerknęła na niego ze zdziwieniem.
- Pójdziemy na ten, który podoba się Tobie i na ten, który chcę ja. Potem stwierdzimy, który był lepszy, zgoda ? - obdarzył dziewczynę dumnym wyrazem twarzy.
- Okej, całkiem niezły pomysł. - stwierdziła z entuzjazmem.
Sala kinowa była całkowicie opustoszała. Wyglądała, jakby od wieków żaden film nie był tutaj zagrany. Ally i Niall zajęli swoje miejsca na samej górze widowni, dokładnie na samym środku, bo przecież właśnie z tych miejsc jest najlepszy widok. Po kilku minutach filmu ich zapasy jedzenia zniknęły, a oboje wyraźnie zrobili się senni. Ally zaczęła delikatnie przysypiać. Próbowała nie zasnąć, ale to było silniejsze. W pewnym momencie położyła głowę na ramieniu Niall'a. Chłopak wyraźnie się speszył, nie wiedział jak zareagować. Spojarzał na Jej twarz, malowała się na niej urocza minka małego, śpiącego dziecka. Stwierdził, że Jej głowa na ramieniu to całkiem przyjemna rzecz. Sam w niedługim czasie dołączył do śpiącej koleżanki i tak oto, zamiast filmu ucięli sobie drzemkę.
- Przepraszam Państwa, ale muszę zamknąć sale. - obudził ich subtelny kobiecy głos.
- Amm... No oczywiście. - odpowiedziała zaspanym głosem Alison. - przepraszam, która jest godzina ?
- 4.30 . - poinformowała Ją grzecznie kobieta.
- Która !? Moja mama mnie zabije. - Ally szybko poderwała się z fotela i chwyciła swoją torebkę. Niall podążył za Nią. W kilka sekund znaleźli się na zewnątrz.
- Okropnie zimno. Brr... - jękła dziewczyna.
- Szkoda, że nie mam bluzy. - westchnął Niall z smutkiem.
- No, dzięki eogisto. -zaśmiała się.
- Chodzi mi raczj o to, że bym Ci ją dał. - uśmiechnął się nieśmiało.
- Oo... no chyba, że tak. Dziękuje, za to, że gdybyś miał bluzę to byś mi ją dał. - oboje wybuchnęli śmiechem.
- Cóż, chyba pora wracać do domu. Daleko stąd mieszkasz ?
- Kilka przecznic, pół godziny i będę w domu. A Ty śpisz w hotelu, prawda ? - Ally zaczęła poprawiać rozczochrane włosy.
- Tak, przyjechałem do znajomych, ale okazało się, że wyjechali na kilka dni, to miała być moja niespodzianka no i nici. - odparł zrezygnowany. - no to może odprowadzę Cię ? Myślę, że dam radę się nie zgubić.
- Nie trzeba, pewnie jesteś zmęczony i w ogóle. Chcę Ci tylko podziękować za wieczór. Chociaż połowę przespałam, ale generalnie dobrze się bawiłam. - uśmiechnęła się i zawachała, czy przytulić Niall'a czy też podać mu dłoń, ostatecznie deliktanie dotknęła Jego ramienia.
- Ja też dziękuję.
- Do zobaczenia. - rzuciła na odchodne i ruszyła w swoją stronę. Nagle Niall rzucił się w pogoń za Nią.
- Wiesz, jednak Cię odprowadzę. - uśmiechnął się uroczo.
- Dziękuję... znowu. - westchnęła. - może opowiesz mi coś o sobie ?
- To zależy co chcesz wiedzieć.
- Hmm... obojętne. Jakaś ciekawostka, zabawne przywyczajenie... tak nam milej minie droga.- stwierdziła wpatrując się w czubki swoich butów.
- Właściwie wystarczy, że kupisz pierwszą lepszą gazetę dla nastolatek. Zapewniam będzie tam wszystko. - zaśmiał się pod nosem.
- Ale to nie będzie prawdziwy Niall Horan. Gazety często zmieniają fakty, zmieniają wyraz człowieka. Ja chcę znać tego prawdziwego Niall'a. - powiedziała pewnym siebie tonem i spojrzała w Jego oczy.
- Hmm... Uwielbiam głośno śpiewać pod prysznicem. - przyznał nieśmiało.
- Serio ?- roześmiała się sympatycznie. - zupełnie jak Austin. - tylko z Austin'em kojarzyła sobie śpiew pod prysznicem, ale nie chciała o Nim teraz mówić. - ja też często śpiewam pod prysznicem, ale cicho. To moja tajemnica.
- A czy ja w ogóle coś słyszałem ? - zażartował.- a teraz ciekawostka o Ally... Kim też jest ta maniaczka spania w kinie ?
- Ja ? Ja... nie wiem co mogę o sobie powiedzieć. - oznajmiła.
- Czego się boisz ? Albo co Cię rozśmiesza? - pomagał Jej znaleźć odpowiedni fakt o sobie.
- Boję się ? Oczywiste... sceny. Rozśmieszają mnie wygłupy, obojętnie kogo. - poinformowała Go z zzadumą w głosie.
- Lęk przed sceną ? Dlaczego ? - zaciekawiła Go Jej dziwna przypadłość. Sam był sławny, więc nie było dla Niego niczym dziwnym, że od czasu do czasu da jakiś koncert wraz z chłopakami. Gdy schodził ze sceny zamieniał się w bardziej nieśmiałego i wrażliwego, ale nigdy nie odczuwał strachu przed publicznością, co więcej - cieszyło Go to.
- To dosyć długa historia. Nie chcę zmarnować swojej szansy, więc zwyczajnie nie występuję. Pomagam Austinowi. Piszę dla Niego piosenki. - uśmiechnęła się czule. Nagle zobaczyli przechodzącą obok nich dziewczynę, która zaczęła przeraźliwie piszczeć i krzyczeć.
- NIALL ! NIALL HORAN ! KOCHAM CIĘ ! - podbiegła do Nich i uwiesiła się na szyji chłopaka. - Poszę, daj mi swój autograf !
- Jasne, jasne... masz coś do pisania ? - zapytał ze spokojem.
- Ja mam. Jaki chcesz kolor ? Mam też flamaster. - rzuciła Ally i wyciągła z torebki. Niall popatrzył na Nią ze zdziwieniem, zwykle ludzie nie mają w torebkach zestawu do pisania, no i przede wszystkim dziewczyny nie potrafią tak szybko wyjąć czegoś z torebki.
- Dzięki, jesli możesz to czarny. - Alison podała mu czarny flamaster, a Niall podpisał fance koszulkę.
- Dziękuję ! Dziękuję ! Jesteś najlepszy ! - pocałowała Go w policzek i odeszła. Ally stała jak wryta i patrzyła na chłopaka. W Maiami aktorki, piosenkarki i inni celebryci nie byli niczym nadzwyczajnym, ale chyba nie słyszała jeszcze, żeby ktoś tak wykrzykiwał na widok idola. Fanki Austin'a owszem rzucały się na Niego, całowały i przytulały, ale Aus taki już był dziewczyny same do Niego lgnęły, a Niall był jakby Jego zupełnym przeciwieństwem.
- Myślałem, że już nikt mnie nie rozpozna. -uśmiachnął się.
- Właściwie w Maiami sławy nie są niczym dziwnym, chociaż przyznaję też jestem zdziwiona, że dopiero Ona zauważyła kim jesteś. A tak zbaczając z tematu, to tutaj mieszkam. - wskazała na dom przed nimi.
- Cóż, teraz chyba na serio musimy się pożegnać... - posmutniał.
- Zobaczymy się jeszcze kiedyś. Mam taką nadzieję. - popatrzyła na Niego z radością na twarzy.
- To był świetny wieczór. Na serio... - uśmiechnął się subtelnie i nieśmiało przytulił Ally. Trwali w tym uścisku dosyć długo, jakoś tak żadno nie chciało drugiego zostawić. Było dosyć chłodno, a w ten sposób nikt nie cierpiał z tego powodu. W końću nadszedł czas rozłąki i każdo z nich ruszyło w swoją stronę.
_______
____
- A co lubisz robić ? - zapytała z uwodzicielskim uśmiechem Maia. Siedziała wraz z Austin'em na kanapie w garderobie i przeskakiwali po kanałach w telewizji. Garderoba była dosyć spora, urządzona lepiej niż sypialnia nie jednej nastolatki. Wszędzie rządził kolor różowy z czarnymi elementami. Na suficie widniał ogromny kryształowy żyrandol. A na bocznych ścianach wisiały podobizny Mai. Na wprost od wejścia było przejście do szaf z ciuchami, butami i dodatkami.
- Grać na gitarze, uwielbiam śpiewać, ale najbardziej kocham spędzać czas z Ally. No wiesz, brzdąkać z Nią coś na pianinie, pisać teksty. Uwielbiam to, że jesteśmy zupełnie różni. - uśmiechnął się sam do siebie na myśl o Alison.
- Bardzo dużo o Niej mówisz. - zauważyła poirytowana.
- Tak, bo Ona jest dla mnie ważna. Jest jak siostra, chociaż w sumie nawet z Bridgit nie mam takich stosunków jak z Ally. - stwierdził uradowany. - a Ty co lubisz robić ?
- Lubię... muzykę. Gram na tym takim, no wiesz. Ma takie nitki i brzęczy jak pszczoła. - jąkała się z uśmiechem na ustach, aby wyglądać przekonująco.
- Mai jesteś niemożliwa, rozśmieszasz mnie w kilka sekund. - zaśmiał się uroczo.- fajnie, że umiesz grać na gitarze. Może kiedyś stworzymy duet ?
- Tak, to genialne ! - przysunęła się bliżej Austin'a.- moglibyśmy mieć trasę koncertową i własną płytę we dwoje.
- O Ally chętnie pojechałaby z nami. Ona uwielbia podróże.
- Super... - jęknęła wściekła. - nie mogę się doczekać... hura.
Subskrybuj:
Posty (Atom)